Ponad pół miliona złotych straciła 58-letnia Małopolanka oszukana metodą „na pracownika platformy wydobywczej”. Przez Internet poznała „obywatela USA”, kilka tygodni z nim korespondowała, a kiedy mężczyźnie „mafia zabrała mu maszynę wiertniczą”, przelała mu pieniądze na jej odzyskanie. Potem przekazywała mu pieniądze na paszport, okup, wsparcie rodziny i bilet lotniczy. A kiedy zabrakło jej pieniędzy, wzięła pożyczkę w banku i zapożyczyła się u rodziny.
– To prawdziwa historia ku przestrodze – podkreślają krakowscy policjanci. Po raz kolejny apelują o ostrożność podczas zawierania internetowych znajomości. – Oszuści wymyślają nowe metody, przy pomocy których najpierw zdobywają zaufanie, wzbudzają litość opowiadając o swojej niezwykle trudnej sytuacji, a następnie bez skrupułów okradają swoje ofiary. Nie przekazujmy wirtualnym znajomym naszych danych personalnych, adresów zamieszkania, numerów kont, informacji o naszym stanie posiadania itp. Pod żadnym pozorem nie wykonujmy na prośbę internetowych rozmówców przelewów, nie przesyłajmy im pieniędzy. Pamiętajmy, że do końca nigdy nie wiemy, kto znajduje się po drugiej stronie monitora – ostrzegają mundurowi.
27 sierpnia 2024 roku do Komisariatu Policji II w Krakowie zgłosiła się 58-letnia mieszkanka Małopolski, która padła ofiarą oszustwa. Jak się okazało, pod koniec maja tego roku, na jednym z internetowych portali poznała mężczyznę podającego się za „pracownika platformy wydobywczej w rejonie Zatoki Perskiej”. – Zgłaszająca przez kilka tygodni wymieniała się wiadomościami z rzekomym obywatelem USA. W połowie czerwca mężczyzna poinformował kobietę, że działająca w tym rejonie mafia zabrała mu maszynę wiertniczą. Aby ją odzyskać, potrzebuje pieniędzy – realcjonują policjanci.
58-Latka zaufała oszustowi i wykonała przelew. Następnie po kilku dniach mężczyzna oznajmił, że potrzebuje więcej pieniędzy między innymi na wyrobienie paszportu dyplomatycznego, wsparcie rodziny, okup oraz bilety lotnicze na powrót do domu. Kiedy 58-latce zabrakło swoich oszczędności wzięła pożyczkę w banku, a potem zapożyczyła się u rodziny, w efekcie tej internetowej znajomości straciła ponad pół miliona złotych.
Małopolscy policjanci przytaczają też inną historię – mieszkanki z powiatu myślenickiego, która skuszona szybkimi zyskami z kryptowalut straciła ponad 120 tys. złotych. Zaczęło się od kliknięcia w banner reklamowy – kobieta skuszona ofertą szybkiego zarobku podała swój numer telefonu w formularzu kontaktowym. Jeszcze tego samego dnia do 71-letniej kobiety zadzwoniła konsultantka, która przedstawiła się jako pracownik firmy specjalizującej się w inwestowaniu w kryptowaluty i opowiedziała o współpracy finansowej, zapowiadając jednocześnie, że z zainteresowaną inwestycjami skontaktuje się niebawem specjalista. Już na tym etapie mieszkanka powiatu myślenickiego wpłaciła tzw. wpisowe w wysokości około tysiąca złotych. Później z ofiarą kontaktował się już mężczyzna. Ten zachęcał ją do dalszych inwestycji.
Od początku kobieta miała założone konto handlowe, na którym mogła podglądać swoje ,,zyski”. To zachęcało ją do dalszych wpłat, które za każdym razem ukazywały się na specjalnym koncie stworzonym dla 71- latki. – Jak zawsze dzieje się w przypadku takich oszustw, los do inwestorki uśmiechał się szeroko. Pieniądze na wirtualnym koncie mnożyły się. Problemy zaczęły się w momencie, gdy poszkodowana chciała wypłacić zarobione środki. Okazało się, że musi zapłacić podatek w wysokości kilkunastu tysięcy złotych. Gdy przelała pieniądze na podatek, oszuści zerwali kontakt. Mieszkanka nie otrzymała ani zarobionych, ani zainwestowanych pieniędzy – opowiadają mundurowi. Łącznie na konta oszustów kobieta wpłaciła ponad 120 tysięcy złotych.
(AI GEG)