Ekspertka o rezygnacji z prac domowych: regulacje nie powinny być wprowadzane w trakcie roku szkolnego

Grzegorz Skowron

Rozporządzenie Ministerstwa Edukacji Narodowej dot. prac domowych nie powinno być wyrwane z kontekstu, ale łączyć się ze zmianami wprowadzanymi w podstawie programowej – przekazała PAP prof. Małgorzata Żytko z Uniwersytetu Warszawskiego. W jej opinii, regulacje nie powinny być wprowadzane w trakcie roku szkolnego.

- reklama -
Ad image

Pod koniec stycznia do konsultacji publicznych trafił projekt nowelizacji rozporządzenia ministra edukacji dotyczący niezadawania prac domowych uczniom klas I-III szkół podstawowych i braku obowiązku wykonywania prac domowych przez uczniów klas IV-VIII szkół podstawowych. W połowie stycznia premier Donald Tusk ogłosił, że od kwietnia będą obowiązywały nowe zasady dot. prac domowych. O komentarz do rozporządzenia PAP poprosiła prof. Małgorzatę Żytko z Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego.

- REKLAMA -

W opinii ekspertki, wprowadzanie określonych zmian, szybkich uregulowań prawnych wymaga „głębszego przemyślenia, odwołania się do analiz badawczych”. Podkreśliła, że edukacja to „struktura powiązanych ze sobą elementów, a wyjmowanie jednej cegły z tej budowli, która w polskiej rzeczywistości chwieje się w posadach jest ryzykowne i wymaga powiązania z innymi zmianami, które będą konieczne w krótszej i dłuższej perspektywie czasowej”. Zatem, jak zaznaczyła, brakuje „wyartykułowania projektu czy kierunków zasadniczych zmian, stąd trudno jest odnosić się do tej fragmentarycznej propozycji”.

- Advertisement -

Prof. Żytko wskazała też, że według potocznego przekonania, „im więcej dzieci pracują w domu, tym lepsze osiągają wyniki w nauce”. Tymczasem – jak zauważyła – przeczą temu wyniki badań OECD PISA 2015, 2022. „Uczniowie, którzy spędzają dużo czasu na odrabianiu prac domowych i dodatkowych lekcjach nie osiągają wyższych wyników w badanych kategoriach umiejętności – językowych czy matematycznych – a czasem jest to związek negatywny” – zaznaczyła. „W badaniach TIMSS 2019 umiejętności matematycznych i przyrodniczych uczniów IV klasy szkoły podstawowej, w polskiej części stwierdzono, że częstotliwość zadawania prac domowych i czas spędzany na ich odrabianiu nie mają wyraźnego związku z osiągnięciami uczniów” – dodała.

W badaniach podkreśla się – jak zauważyła prof. Żytko – że praca domowa może mieć związek nie tylko osiągnięciami edukacyjnymi uczniów, ale rozwijaniem takich cech jak samodzielność, organizacja czasu, budowanie pewności siebie, poczucia sprawstwa, systematyczności działania czy sumienności.

W opinii ekspertki, podejmowanie decyzji na temat likwidacji lub ograniczenia prac domowych na szczeblu centralnym wymaga „refleksji na podstawie danych z badań, a także zweryfikowania regulacji prawnych z tym związanych w innych krajach Europy”. Dodała, że – jak wynika z dotychczasowych analiz – prace domowe występują w wielu krajach, ale ogranicza się czas, jaki uczeń może na nie poświęcać. „W Polsce liczba godzin na odrabianie prac, wynosząca średnio 7 godzin (tygodniowo – PAP) w porównaniu ze średnią OECD – 5 godzin, jest dość duża” – wskazała.

Prof. Żytko zaznaczyła, że z badań wynika, iż pozytywny walor mają m.in. te prace, które są twórcze, stanowią wyzwanie, które można wykonać samodzielnie lub we współpracy w grupie, a także te, które nie są też zbyt często zadawane, tzn. raz w tygodniu, a uczeń otrzymuje informację zwrotną. Ich znaczenie – jak podkreśliła – jest tym wyższe, im starsi są uczniowie. „W przypadku młodszych klas, takie prace nie są zadawane lub zajmują maksymalnie 10 minut” – dodała.

Według prof. Żytko, rozporządzenie przygotowane przez MEN „nie powinno być wyrwane z kontekstu, ale łączyć się ze zmianami, które będą wprowadzane w podstawie programowej”. Dlatego, jak zaznaczyła, najpierw powinniśmy poznać „chociaż zarys koncepcji planowanych zmian w edukacji”, wiążących się z innym niż dotychczas myśleniem o szkole i miejscu edukacji, pozycji nauczycieli, wartości relacji społecznych podmiotów skupionych wokół edukacji.

„Skoro jednym z postulatów resortu edukacji jest demokratyzacja pracy szkoły, demokratyzacja relacji między głównymi podmiotami w nią zaangażowanymi: nauczycielami, rodzicami, uczniami, samorządem lokalnym, tworzenie autonomii działania, to rozpoczynanie od centralnego regulowania pracy nauczyciela wprowadzaniem rozporządzenia, nie jest dobrym rozwiązaniem” – podkreśliła.

Ekspertka zaznaczyła, że „skoro resortowi zależało na realizacji tego postulatu, to można było to rozwiązać w formie wytycznych”, a „prace domowe i sposób ich wykorzystania powinien stać się przedmiotem dyskusji i regulacji wewnątrzszkolnych”. „Rozporządzenie zawiera takie sformułowania, jak praca domowa pisemna i praca domowa praktyczna – dopowiada się w wyjaśnieniach: manualna – które nie są czytelne, budzą kontrowersje, wątpliwości, różne interpretacje. A to jest dowód na to, jak nieefektywne jest tak głębokie ingerowanie w praktykę pracy nauczyciela” – przekazała PAP.

Ekspertka podkreśliła również, że „regulacje nie powinny być wprowadzane w trakcie roku szkolnego, w kwietniu, a więc już pod koniec edukacji” i w związku z tym zachęciła „do zmiany tej decyzji i wprowadzenia tych zmian od września, wraz ze zmianami w podstawie programowej”. Podkreśliła też, że ważne jest połączenie tych działań ze wspomnianymi przez resort pracami nad podstawą programową. Jak wskazała, nie chodzi tylko o „odchudzenie” podstawy, ale zmiany poważniejsze, wymagające czasu.

Według prof. Żytko, prace domowe w przypadku klas I-III mogą być zniesione. Na tym poziomie – jak dodała – większość aktywności powinna być podejmowana w szkole. „Warto pozostawić nauczycielowi do uznania i uzgodnienia z dziećmi, jakie zadania w czasie wolnym mogą rozwijać ich zainteresowania. Konieczna jest też tutaj zmiana nastawienia w myśleniu o edukacji, w szczególności, gdy pracuje się z podręcznikami, zeszytami ćwiczeń i jest się nastawionym na realizację podręcznika, a nie rozwój dzieci, czego oczekują też rodzice” – zaznaczyła.

Podkreśliła, że w klasach starszych wprowadza się nieobowiązkowe prace domowe, brak ich oceniania, ale ma być informacja zwrotna, co „wydaje się być oczywiste”. Ocena w postaci wymiany informacji, rozmowy z nauczycielem – zdaniem ekspertki – jest niezbędnym elementem procesu uczenia się, przejmowania stopniowo przez dzieci odpowiedzialności za proces uczenia się. „To element oceniania kształtującego, które jest obecne w części polskich szkół. Warto wymieniać się doświadczeniami” – dodała.

Prof. Żytko zauważyła, że „pozytywny efekt, jaki uzyskano, to niewątpliwie wywołanie dyskusji medialnej, w której zaczynamy się posługiwać także rzeczowymi argumentami – zwrócenie uwagi na ten problem, odwoływanie się chociaż w części do argumentów merytorycznych a nie emocjonalnych”.

(PAP)

Udostępnij ten artykuł
Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *