Warszawa. „Obawiamy się sytuacji, w której ponownie na ulicach polskich miast może dojść do użycia siły i niepotrzebnych ofiar” – piszą w apelu generałowie i admirałowie w stanie spoczynku, między innymi wojska i policji. Zwracają się do posłów i senatorów, aby „uwzględnili wolę większości społeczeństwa”, a do organizatorów i uczestników protestów przeciwko zmianom w prawie aborcyjnym „o powstrzymanie się od wszelkich aktów przemocy, w tym niszczenia mienia, zabytków i obiektów kultu religijnego”.
Jednym z sygnatariuszy apelu jest generał brygady w stanie spoczynku Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
– Jak popatrzymy na model funkcjonowania państwa, to mamy cztery szczeble: państwo stabilne, państwo w kryzysie, państwo w konflikcie i wreszcie – państwo upadłe. My jesteśmy dzisiaj między kryzysem a konfliktem. To jest newralgiczny moment. Bardzo niedobrze, że władza nie stara się redukować kryzysu, a wręcz przeciwnie – nawołuje do wychodzenia ludzi na ulice, powstania tego konfliktu – wskazywał gen. Koziej.
– Mamy pewien obowiązek przypomnienia, ostrzeżenia, aby nie doszło do tego, co w historii Polski przeżywaliśmy – tłumaczył apel dowódców generał Koziej.