Ad image

El. ME 2024 – Polska – Czechy 1:1, biało-czerwoni bez szans awansu z grupy

Grzegorz Skowron
Fot. PAP/Leszek Szymański

Polska zremisowała w Warszawie z Czechami 1:1 (1:0) w meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw Europy. To oznacza, że biało-czerwoni stracili szansę awansu na przyszłoroczny turniej w Niemczech z grupy eliminacyjnej. W marcu wystąpią w barażach.

- reklama -

Bramki: dla Polski – Jakub Piotrowski (38); dla Czech – Tomas Soucek (49).

- REKLAMA -

Żółte kartki: Polska – Paweł Bochniewicz; Czechy – Jakub Brabec.

- Advertisement -

Sędzia: Daniele Orsato (Włochy). Widzów: 56 310.

Polska: Wojciech Szczęsny – Jan Bednarek, Paweł Bochniewicz (58. Patryk Peda, 85. Sebastian Szymański), Jakub Kiwior – Przemysław Frankowski, Bartosz Slisz, Jakub Piotrowski, Damian Szymański (73. Kamil Grosicki), Nicola Zalewski – Robert Lewandowski, Karol Świderski (46. Adam Buksa).

Czechy: Jindrich Stanek – David Zima, Jakub Brabec, Tomas Holes – Vladimir Coufal, Tomas Soucek, Michal Sadilek (90+1. Alex Kral), Lukas Provod (75. Ondrej Lingr), David Doudera – Mojmir Chytil (46. Tomas Cvancara), Jan Kuchta (46. Adam Hlozek).

Polscy piłkarze przystępowali do piątkowego meczu w trudnej sytuacji. Podopieczni Michała Probierza, oprócz pokonania Czechów, musieli także liczyć na korzystne wyniki w innych meczach. Jeden z nich już przed rozpoczęciem spotkania na PGE Narodowym zakończył się po myśli biało-czerwonych – Mołdawia zremisowała u siebie z Albanią 1:1.

– Chcemy zrobić wszystko, żeby Czesi przystąpili do swojego następnego spotkania (w poniedziałek u siebie z Mołdawią – PAP) w jak najmniej komfortowej sytuacji. Wierzę, że ich pokonamy, a wówczas będziemy czekać, co dalej – mówił w czwartek napastnik reprezentacji Polski Karol Świderski.

Za biało-czerwonymi przemawiała statystyka. Polscy piłkarze nie przegrali u siebie w kwalifikacjach Euro od ponad 17 lat – od września 2006 roku, gdy ulegli Finlandii 1:3. Od tego czasu rozegrali u siebie 19 meczów w eliminacjach mistrzostw Starego Kontynentu – 15 z nich wygrali i cztery zremisowali.

W podstawowym składzie drużyny Probierza nie brakowało zaskoczeń. Największym był brak Piotra Zielińskiego. Prawdopodobnie powodem było przeziębienie.

Szansę od pierwszych minut dostali m.in. Paweł Bochniewicz, Jakub Piotrowski, Nicola Zalewski, Bartosz Slisz i Damian Szymański. Dwaj ostatni, znani z nieustępliwej gry, mieli być odpowiedzią na agresywny i „bezpośredni” styl Czechów, o którym sporo mówił Probierz w ostatnich dniach.

Selekcjoner wspominał oczywiście również o początku marcowego meczu w Pradze, gdy biało-czerwoni – jeszcze pod wodzą Fernando Santosa – już po 130 sekundach przegrywali 0:2, a ostatecznie ulegli 1:3.

W Warszawie Czesi też na początku zaatakowali i szybko mogli objąć prowadzenie. Już w drugiej minucie w dogodnej sytuacji znalazł się Michal Sadilek, ale strzelił niecelnie.

Biało-czerwoni nie byli na początku groźni, czeski golkiper musiał jedynie interweniować po niezbyt mocnym strzale Nicoli Zalewskiego.

W 26. minucie kolejną groźną akcję przeprowadzili rywale, ponownie lewą stroną. Tym razem strzał oddał David Doudera, ale Wojciech Szczęsny złapał piłkę.

Niewiele wskazywało na to, że przed przerwą podopieczni Probierza zdobędą bramkę, jednak w 38. minucie kibice „oszaleli” z radości. Po akcji lewą stroną Zalewskiego i zamieszaniu podbramkowym piłkę do siatki skierował Piotrowski.

To pierwszy gol 26-letniego pomocnika Łudogorca Razgrad w jego drugim występie w reprezentacji.

Od tego momentu wyraźnie podbudowani piłkarze Probierza ruszyli do jeszcze odważniejszych ataków i defensywa gości kilka razy była w opałach.

Drugą połowę biało-czerwoni mogli zacząć nieco spokojniej, lecz zaczęli… za spokojnie. W 49. minucie był bowiem już remis. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego do piłki dopadł Tomas Soucek i precyzyjnym strzałem pokonał Szczęsnego.

Ta bramka podziałała mobilizująco na gości, którzy w kolejnych minutach dwukrotnie zagrozili bramce Szczęsnego (niecelne strzały).

W odpowiedzi biało-czerwoni mieli w 78. minucie rzut wolny tuż sprzed pola karnego, ale strzał kapitana Roberta Lewandowskiego obronił Jindrich Stanek.

Do końca tempo meczu było wysokie, akcje szybko przenosiły się z jednego na drugie pole karne. Nieco groźniejsi w swoich poczynaniach byli Czesi, lecz wynik już nie uległ zmianie.

To oznacza koniec szans bezpośredniego awansu dla Polski i konieczność gry w marcowych barażach. Piłkarzy Probierza, choć w piątek zagrali ambitnie i ofiarnie, pożegnały głośne gwizdy…

Bezpośredni awans z tej grupy wywalczyła już Albania, a Czechom wystarczy w poniedziałek remis u siebie z Mołdawią.

Biało-czerwoni zagrają we wtorek towarzysko z Łotwą, również na PGE Narodowym.

(PAP)

Share This Article
Leave a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *