Faktar: Ryk przedwojennego policjanta kontra akcja z mopem

Ilustrowany Kurier Codzienny

W sieci furorę robi ostatnio kilkunastominutowy filmik obnażający katastrofalną, tragikomiczną wręcz nieudolność policji. Przypomnijmy: patrol wezwany został na jedną z ulic w Warszawie. Pewien mężczyzna wypadł tam z okna , solidnie się poturbował i wymagał natychmiastowej pomocy. Nie chciał jednak by mu jej udzielono, odgrażając się nożem.

- reklama -


Czterech (!) policjantów usiłowało go spacyfikować. Mimo że furiat nie mógł wstać o własnych siłach, policjanci nie byli w stanie go obezwładnić. A próbowali na rozmaite sposoby, używając min… mopa. Nie pomógł gaz obezwładniający ani bicie policyjnymi pałami. Leżący na chodniku mężczyzna zdołał nawet, stale w pozycji leżącej, zranić dwóch interweniujących policjantów!

- REKLAMA -

- Advertisement -

Nie zawsze tak było…

– Przed wojną, pod koniec lat dwudziestych- opowiada Marek Kostyrzewski z Tarnowa- odbywało się w Radgoszczy huczne wesele. Kiedy wiara solidnie sobie popiła, w ruch poszły sztachety z pobliskich płotów. W bójce brało udział co najmniej kilkunastu uczestników wesela.

Wezwano policję. Pojawił się jeden tylko funkcjonariusz, posterunkowy z Radgoszczy, Baszak (jego syn, dziś 94-letni Zbigniew Baszak, był żołnierzem Września 39,w czasie okupacji partyzantem batalionu AK „Barbara”, obecnie jest kustoszem Izby Pamięci AK w Tarnowie).

Granatowy policjant znalazł się w samym centrum bijatyki. Donośnym głosem, rykiem wręcz wydał jedną tylko dyspozycję:

– Ma być spokój, k… mać!

I nastała absolutna cisza. Jak makiem zasiał. Krewcy uczestnicy wesela wiedzieli doskonale, że z posterunkowym Baszakiem, postawnym chłopem, nie ma żartów. Wielu doświadczało tego przy innych okazjach…

Cóż, byli kiedyś w Polsce policjanci…

Zygmunt Szych

TAGGED:
Share This Article
Leave a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *