Kilkusekundowe wstrząsy i drgania zgłaszali w poniedziałek wieczorem zaniepokojeni mieszkańcy Krakowa, Nowego Sącza, Tarnowa i Muszyny. W związku ze wstrząsami sejsmicznymi małopolscy strażacy interweniowali 10 razy. Nikomu nic się nie stało, nie stwierdzono także żadnych uszkodzeń budynków.
Jak poinformowała rzecznik prasowa wojewody małopolskiego Joanna Paździo, Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego w Krakowie, od ok. godz. 20.45 w poniedziałek odbierało informacje od Centrum Powiadamiania Ratunkowego i innych służb o odczuwalnych wstrząsach sejsmicznych na terenie południowej Małopolski.
= Zgłoszenia, dyżurni WCZK potwierdzili w Zakładzie Sejsmologii Instytutu Geofizyki PAN w Warszawie. Ustalono, że wstrząsy miały miejsce na terenie Słowacji, blisko granicy RP i miały siłę od 5 do 5,5 stopnia w skali Richtera – przekazała Joanna Paździo.
W rozmowie z PAP mieszkańcy Małopolski potwierdzili, że w różnym stopniu i okolicznościach odczuli oraz dostrzegli niepokojące zjawisko.
W piekarni przy ul. Wallenroda w Krakowie, od wtorkowego poranka klienci mówili, że w bloku zadrżało. – Mieszkam na ósmym piętrze. Wnuczka w sąsiednim pokoju odrabiała lekcje, w pewnym momencie przyszła do mnie i pyta, czy czułam, jak się zatrzęsło. Mówiła, że aż regał zadrżał przy jej biurku. Ja tego nie czułam – powiedziała PAP Barbara, która mieszka przy ul. Wallenroda w krakowskim Prokocimiu. W jej bloku w poniedziałek wieczorem interweniowała straż pożarna.
Mieszkająca po sąsiedzku, na dziesiątym piętrze Aleksandra przyznała, że po godz. 20 poczuła ruch całego budynku. – W mieszkaniu nic się wprawdzie nie poruszyło, ale dziwnie się czułam. Można to porównać do zawrotów głowy. Po kilku minutach zapukali do nas sąsiedzi z innych mieszkań, pytając, czy poczuliśmy, jak nasz budynek zadrżał – opowiedziała. – Okazało się, że drżenie było na tyle delikatne, że poczuli je mieszkańcy, którzy akurat w tym momencie siedzieli lub znajdowali się w bezruchu, a osoby, które przemieszczały się po mieszkaniu zupełnie tego nie odczuły – dodała mieszkanka bloku na ul. Lilli Wenedy.
Pytania o wstrząsach zasypały osiedlowe grupy mieszkańców w mediach społecznościowych. Według tych relacji drżenia były odczuwalne także na terenie Woli Duchackiej, Ruczaju czy Osiedlu na Kozłówce. „Myślałam, że mi się w głowie kręci. Nawet w szklance woda lekko się ruszała” – napisała jedna z internautek.
Wstrząsy poczuli także mieszkańcy północnej strony miasta. – Było czuć je wyraźnie. Siedziałem w samochodzie, kiedy poczułem, jak dwa razy nim zakiwało. Na naszym osiedlu ludzie też zgłaszali, że blok się „buja” i dzwonią szklanki – powiedział PAP Piotr, mieszkaniec osiedla Górka Narodowa.
Lekkie wstrząsy potwierdzili także mieszkańcy dziesięciopiętrowych bloków w Nowym Sączu. Chociaż nie było tam potrzeby ewakuacji, niektórzy – bardziej zaniepokojeni – wyszli na zewnątrz.
– Patrzymy – nagle zaczyna trzęść się żyrandol i kubki w kredensie. Nie wiedzieliśmy, co się stało, czy ktoś jakąś petardę puścił, czy samolot nisko przeleciał, trwało to może 5, może 10 sekund – opowiedziała PAP Stanisława, mieszkanka bloku przy ulicy Batalionów Chłopskich w Nowym Sączu. – Nawet byśmy nie zareagowali, ale potem usłyszeliśmy, że robi się szum na klatce schodowej. Wyszliśmy z mieszkania, niektórzy zaczęli schodzić, bo już przeczytali w internecie, że na Słowacji było trzęsienie ziemi, a do nas dotarły fale sejsmiczne. Też ubraliśmy buty, kurtki i wyszliśmy na zewnątrz – zrelacjonowała.
– Widziałem przez okno, że ludzie się zbierają na zewnątrz – przyznał mieszkaniec osiedla Barskiego w Nowym Sączu. – Przyjechała straż pożarna, potem pogotowie gazowe. Sprawdzali budynki z zewnątrz i w środku. Podobno nie stwierdzili żadnych pęknięć i wszyscy wrócili do swoich mieszkań. Wydaje mi się, że pojawiła się również Inspekcja Nadzoru Budowlanego, która sprawdzała budynki – dodał.
– My akurat mieszkamy na dziesiątym piętrze; piłem herbatę, kiedy poczułem coś dziwnego. Myślałem, że mam zawroty głowy. Żona już spała, nawet się nie obudziła – opowiedział Józef z bloku przy ul. Batalionów Chłopskich.
W poniedziałek wieczorem w związku ze wstrząsami sejsmicznymi strażacy interweniowali w Małopolsce dziesięć razy – W Krakowie, Tarnowie, Nowym Sączu i Muszynie. Jak poinformował PAP rzecznik prasowy Małopolskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP Hubert Ciepły, zgłoszenia dotyczyły kilkusekundowych wstrząsów i drgań, odczuwalnych przede wszystkim w wysokich budynkach.
W Krakowie zgłoszenia płynęły z czterech miejsc – 8-piętrowego bloku na osiedlu Złotej Jesieni i 10-piętrowych budynków przy ul. Heleny, na Osiedlu Na Lotnisku oraz przy ul. Konrada Wallenroda. W Tarnowie strażacy interweniowali w 4-piętrowych budynkach przy ul. Parkowej, w Nowym Sączu zostali wezwani do 10-piętrowych bloków przy ul. Nawojowskiej i Batalionów Chłopskich. W Muszynie natomiast zgłoszenie dotyczyło budynków jednorodzinnych.
Strażacy sprawdzali budynku pod kątem naruszenia konstrukcji budynków oraz szczelności instalacji gazowych, elektrycznych, grzewczych i wodnych. Na miejscu pracowało także pogotowie gazowe, nadzór budowlany i policja. „Nikt nie stwierdził żadnego zagrożenia” – poinformował Hubert Ciepły.
(PAP)