Krótka ballada o maseczce

IlustrowanyKurierCodzienny

Leżała niechciana, odtrącona. A przecież jeszcze niedawno ratowała komuś życie. Teraz spoczywa tu, na chodniku przy ulicy Wojska Polskiego w Tarnowie, nieopodal przystanku autobusowego.

- reklama -
Ad image

Kim był jej właściciel i dlaczego tak niecnie się zachował? Byłżeby to desperat, który doszedł do wniosku że da się żyć bez maseczki? Albo ktoś, kto nie wierzył w koronawirusa i te sztuczki z maseczkami?

- REKLAMA -

A przecież przywiózł je do Polski z dalekich Chin największy samolot świata, a na ich, tych maseczek, powitanie udali się najwyżsi dostojnicy państwowi, w osobach prezydenta i premiera Polski, ministrów nie licząc. Wyrzucenie maseczki w średniej wielkości mieście było zatem wyrazem niechęci nie tylko dla maseczek, ale i dla rządu jako takiego.

- Advertisement -

Przysiadłem na chwile na ławce przy przystanku autobusowym by śledzić losy maseczki. Wysiadali ludzie, ale nikt na maseczkę nie zwrócił uwagi. Leżała obojętnie, niepomna na los jakiego doświadczała.

Cóż było robić? Założyłem rękawiczki ochronne z Chin. I wrzuciłem maseczkę do kosza na śmieci.

Niech spoczywa w pokoju!

Zygmunt Szych

Udostępnij ten artykuł
Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *