Obyczaje kulinarne. Szczawiowa raz jeszcze

Ilustrowany Kurier Codzienny

O zupie szczawiowej było już przed rokiem w tej rubryce, ale ponieważ akurat mamy sezon zarówno na szczaw jak i na porzeczki polecam tym razem zupełnie inną, nieznaną jej odmianę: szczawiową z dodatkiem czerwonych porzeczek.

- reklama -

W nasze kulturze kulinarnej utarło się, że do szczawiowej najbardziej pasuje gotowane na twardo jajko. Niekoniecznie! Bardzo ciekawym dodatkiem są porzeczki właśnie, odmieniające szczeliwie tradycyjny smak tej przez wielu ulubionej letniej zupy.

- REKLAMA -

Nadal twierdzę, że najlepiej smakuje szczaw dziki, znaleziony gdzieś na śródleśnej polance czy polnej miedzy. W czasie letnich wędrówek po lasach w okolicy Tarnowa warto się za tym surowcem rozejrzeć. Ja pozyskuję dziki szcza na jednej z niewielkim łąk sąsiadującej z Laskiem Lipie. Poszukajcie, a znajdziecie…

- Advertisement -

Szczaw płuczemy dokładnie w zimnej wodzie, usuwamy zaplątane między nim listki traw, rozdrabniamy i podduszamy na maśle, po czym wrzucamy do wywaru z jarzyn. Zamiast jajka dodaję podsuszony twaróg, a także nieco koperku i zielonej pietruszki.

Kiedy zupa gotowa, a wystarczy na to zaledwie kilka minut, wrzucam solidną garść czerwonej porzeczki, dbając by się nie zagotowała. Zupę wlewam na ten twarożek i całe misterium skończone. Kto lubi piękno na talerzu zadba by w zupie znalazły się też kwiatki stokrotki leśnej.

Taka zupa to oczywiście klasyka dietetyki. W sam raz na letnie upały, kiedy nasze organizmy niechętnie przyjmują gęste, tuczące zupy.

Zygmunt Szych

Share This Article
Leave a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *