Obyczaje kulinarne. Ziemniaczane kluski z polewką

Ilustrowany Kurier Codzienny

Bywa, że niektóre potrawy maja niezwykłe pochodzenie. Weźmy takie kluski z ziemniaków z polewką, rzecz absolutnie nieskomplikowana, ale smakowita przecież.

- reklama -
Ad image

A wzięła się spod dawnej karczmy, tam gdzie dawniej krzyżowały się drogi na Dąbrowę i Szczucin. „Łzy, głód matek, żon i dzieci były tu utrapieniem, bo mężowie i ojcowie, zatrzymując się w drodze z jarmarku do tego przybytku wszeteczeństwa przepijali u Żyda majątek wszelaki, a nierzadko i życie tracili, kiedy fura przewróciła się w śnieg i zasypiali w nim na zawsze” -jak można przeczytać w starych kronikach.

- REKLAMA -

Według legendy, na skutek licznych modlitw, podła knajpa w końcu zapadła się. Na jej miejscu postawiono krzyż dziękczynny, do dziś tam stojący.

- Advertisement -

Aby obyczaj pijaństwa nie odrodził się na dobre, niewiasty wymyśliły potrawę prostą, ale smakowitą, która mężczyzn trzymała w chałupie. Były to kluski ziemniaczane, z których okolica ta słynie do dziś. Danie jest, zaiste, nieskomplikowane. Na kilka osób wystarczy pół kilograma ziemniaków, 2 jajka,15 dag mąki, nieco soli i pieprzu nieco słoniny i wędzonego boczku.

Ziemniaki, po obraniu, ścieramy na małe j tarce. Dodajemy roztrzepane jajka, mąkę i sól odrobina pieprzu. Ręce moczymy w wodzie i formujemy drobne kluski, wielkości orzech włoskiego. Wrzucamy je do wrzątku, niech się trochę pogotują. Na patelni topimy słoninę z boczkiem i cebulą. Polewamy tym ciepłe kluski.

Nie jestem pewien, czy to akurat danie odwiodło przed laty chłopów od bywania w starej karczmie, ale gwarantuję, że choć nieskomplikowane, jest sycące.  Zwłaszcza, jeśli ktoś wybiera się do knajpy na małe „co nieco”.

Zygmunt Szych

Udostępnij ten artykuł
Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *