Mam tu na myśli kaczkę zwaną płaskonosem, choć jej „nos” to bardzo umowne pojęcie. Ma dziób, jak wszystkie kaczki, ale jaki! Płaski, duży i szeroki, po czym bez trudu można ją rozpoznać wśród stada innych kaczek, na przykład popularnych krzyżówek, do których upierzeniem jet podobna. Oglądając ją z daleka przez lornetkę, można odnieść wrażenie, że ten wielki nieproporcjonalnie dziób ciągnie ją do wody.
W niektórych regionach kaczka ta, której kilka par pomieszkiwało na stawach rybnych w Krzyżu pod Tarnowem, a teraz szykują się się do odlotu na południe Europy dla przezimowania- nazywana jest łyżkodziobem. I jest to bardzo trafna nazwa.
A po co ją natura wyposażyła w ten monstrualny cokolwiek dziób? Otóż płaskonos nastawiony jest na cedzenie pożywienia- planktonu roślinnego i drobnych żyjątek- z wody. Stąd ten szeroki dziób, zaopatrzony w cieniutkie blaszki.
Tam gdzie płaskonosów występuje na stawie więcej można zauważyć jak płyną gęsiego i bez przerwy cedzą wodę. Ten który płynie jako pierwszy napędza ruchami łap głębsze warstwy wody ze świeżym planktonem kaczce która płynie za nią. To taki rodzaj polowania zbiorowego. Poza tym niezwykłym dziobem niezwykłością jest także to, że płaskonos zdobywa pożywienie za pomocą… dotyku. Nie jest zatem zależny od dziennego światła i w związku z tym pokarm zdobywa głównie nocą.
Czeka je teraz daleka podroż: niektóre będą zimować na południu Europy, ale wiele z nich poleci znacznie dalej, doliną Nilu aż do Afryki środkowej.
Zygmunt Szych