Jeszcze kilka dni temu tętniło tu ptasie życie. Na kilka łyków wody w te upalne, majowe dni zlatywały się ptaki z całej okolicy :gawrony, kawki, kosy, szpaki, miejskie i dzikie gołębie, synogarlice, pleszki i pliszki siwe.
Mowa o niewielkim oczku wodnym tuż pod Banią (nie mylić z odległym o kilkaset metrów dalej stawikiem). W zaroślach zamieszkały dzikie kaczki krzyżówki, wychodzące raz po raz ze swojej kryjówki na chodnik i kłapaniem dziobami proszące ludzi o coś do zjedzenia. Niestety, karmiono je chlebem, który ptaki co prawda zjadają, ale cierpią potem, bo jest dla nich ciężkostrawny, zalega w jelitach i ptaki od tego chorują i cierpią. Jeśli ktoś chce pomóc zgłodniałym, niechże kupi za grosze woreczek ziaren kukurydzy w pobliskim sklepie…
Dziś to oczko, mimo ulewy jaka niedawno przeszła nad miastem, wyschło kompletnie i zrobiło się tu zupełnie pusto. A ptakom też chce się pić. Większość z tu wymienionych to ptaki terytorialne, trzymające się jednego miejsca i nie w głowie im odbywać dalekie wędrówki np. nad Wątok, żeby ugasić pragnienie.
Dlatego proponuję, by wzorem innych miast umieścić na obrzeżach dużych osiedli poidełka – nieduże zbiorniki wypełnione wodą. Ptaki będą się tam chętnie zlatywać by się napić. I nie będą cierpieć z powodu posuchy.
Ponieważ wiem, że prezydent Ciepiela jest miłośnikiem przyrody, zwłaszcza zaś ptactwa dziko żyjącego w mieście, sądzę, że ochoczo podchwyci ten projekt. Tym bardziej, że koszty niewielkie, a pożytek spory.
Dziś trudno powiedzieć, jakie będzie lato, ale jeśli tak jak teraz nastaną upały ,ptaki osiedlowe mogą padać z braku wody. Poidełka pomogą im przetrwa takie dni…
tekst i fot. Zygmunt Szych
na zdjęciu: dumny kaczor krzyżówki wychynął z ukrycia w oczku wodnym, jeszcze kilka dni temu pełnym wody…