Wygrana z Legią była blisko, ale i tak to cenny remis dla Puszczy

Grzegorz Skowron
Fot. Pixabay

Puszcza Niepołomice zremisowała z legią Warszawa w meczu czwartej kolejki ekstraklasy. Wygrana Żubrów była blisko, gdyby np. rzut karmy wykorzystał Koreańczyk Jin-Hyun Lee, ale i tak to cenny remis, bo dzięki niemu Puszcza nie wylądowała w strefie spadkowej.

- reklama -

Pierwsi gola strzeli goście. W 14. minucie celnym strzałem zza pola karnego popisał się Japończyk w barwach legii Warszawa – Ryōya Morishita. Po trzech minutach Puszcza wyrównała –  strzał Jakuba Serafina zablokował ręką Rúben Vinagre, sędzia podyktował rzut karny, a na gola zamienił go Artur Crăciun.

- REKLAMA -

Remis 1:1 nie utrzymał się długo, bo w 22. minucie piłkę do bramki Puszczy umieścił Blaž Kramer. Żubry doprowadziły do kolejnego wyrównania w 41. minucie – gola strzałem z dystansu zdobył Chorwat Jakov Blagaić, który chwile potem doznał kontuzji na drugą połowę już nie wyszedł.

- Advertisement -

Wygraną mógł zapewnić Puszczy Koreańczyk Jin-Hyun Lee. W 58. minucie sędzia wskazał na „jedenastkę” po po tym, jak w polu karnym Rafał Augustyniak kopnął w nogę Michálisa Kossídisa. Strzał Koreańczyka obronił jednak bramkarz Legii Kacper Tobiasz. OBie drużyny miały jeszcze po kilka okazji do strzelenia gola i zmiany wyniku, ale ataki z obu stron były nieskuteczne. Wprawdzie w doliczonym czasie bliski strzelenie gola dla Legii był Ryōya Morishita, ale bramkarz Puszczy popisał się piękną paradą i uratował swoją drużynę przed porażką.

Po czterech meczach rozpoczętego niedawno sezonu Puszcza ma dwa punkty – dzięki dwóm remisom. Zajmuje 14. miejsce w tabeli, pozycję niżej (z takim samym dorobkiem punktów jest Lechia Gdańsk). Drużyny ze strefy spadkowej mają po jednym punkcie, ale wśród nich jest Śląsk Wrocław z dwoma rozegranymi meczami (trzecie spotkanie gra w niedzielę, jeden mecz ma przełożony).

(AI GEG)

Po meczu Puszcza – Legia powiedzieli:

Goncalo Feio (trener Legii Warszawa): „Problem w Polsce jest taki, że nie wiadomo, czego ludzie chcą. Jeżeli chcecie dobrą piłkę, a gramy na boisku, które dziś było dwa razy dłuższe (chodziło o za wysoką trawę – przyp. PAP) niż powinno i nie jest podlane, mimo że jest 30 stopni, to nie będzie dobrej piłki. Na takich boiskach nie da się grać szybko, z pierwszej piłki i efektownie. Muszą być jakieś wymogi, przynajmniej latem. Zgadzam się w stu procentach, że powinniśmy wziąć piłkę i dominować przez jakość, ale to jest futbol, a dziś to nie wyglądało jak futbol.

– W drugiej połowie nie było gry. W pierwszej też było mało. Musimy być lepsi, musimy się poprawić, wykorzystywać przestrzenie między liniami, ciężko mi jest coś więcej powiedzieć, bo meczu nie było. Jest mi tylko przykro, że ludzie muszą to oglądać i ja też, bo potem będę robił jego analizę.

– Kto jest temu winny? Ja jestem winny. W naszym klubie jest kultura szukania winnych, a to nie prowadzi do niczego. Jak przegramy, jesteśmy najgorsi, jak wygramy to najlepsi. A tak nie jest. Wszyscy by chcieli, byśmy wygrywali po 5:0, ale przeciwnik też pracuje, ma swój plan, ma prawo tak grać. Wiecie, kiedy ostatni raz tu ktoś wygrał? Ja wiem. To było w listopadzie. To nie jest przypadek. Nie szukajmy winnych”.

Tomasz Tułacz (trener Puszczy Niepołomice): „Gratulacje dla zawodników, bo zremisowali z faworytem ligi, zespołem, który może wystawić dwie, może trzy jedenastki, złożone z bardzo dobrze grających zawodników, którzy są w dobrej formie, co pokazał pucharowy mecz w Danii. Życzę Legii awansu, żeby reprezentowała polski futbol na arenie międzynarodowej. Dziewięć lat temu, bo taka rocznica za chwilę wybije, gdyby ktoś powiedział, że po meczu z Legią będę odczuwał niedosyt, to popukałbym się w głowę. A dzisiaj tak jest. O ile Legia stwarzała w pierwszej połowie zagrożenie, po świetnie wykonywanych stałych fragmentach gry, to po przerwie byliśmy bliżej zdobycia bramki na 3:2. Szczególnie ten rzut karny, choć były też dwie, trzy inne okazje. Remis jest sprawiedliwy. Podchodzimy do tego jak powinniśmy, czyli z satysfakcją, że postawiliśmy się groźnemu przeciwnikowi”.

(PAP)

Udostępnij ten artykuł
Leave a Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *