Ze Starej Szafy. Szych spisuje, Bielawski opowiada

IKC
IKC

– To była końcówka lat 70. Idę przez podcienia w rynku, a tam, na metalowych koszach na śmieci siedzą tęgie baby dolarowe. Tak je nazywałem. W kieszeniach trzymały dolary, a kiedy zbliżyłem się, pytały szeptem: ”trzeba czegoś?”. Handlowały tymi dolarami. Znałem tę sytuację, to były panie P., od lat trudniące się tym procederem. Milicja wiedziała o nich wszystko, ale, jak to w tamtych latach, tolerowała taki handel, chociaż był zabroniony.

- reklama -

– Tolerowała ?

- REKLAMA -

– Tak. Baby dolarowe, jak je nazwałeś, były milicji, a zwłaszcza SB (Służbie Bezpieczeństwa- przyp. Z. Sz.), przydatne. Za tę tolerancję musiały się jakoś odwdzięczać..

- Advertisement -

– Jak?

– Donoszeniem. Kto kupuje . To dla służb było ważne, miały ”oko” na takiego …

– Kilkadziesiąt metrów od ich stanowiska handlowych były dwa „pewexy”, czyli sklepy z luksusami za dolary…

– I na tym właśnie polegał ich spryt. Siedziały tam, choć na tyłkach dostawały odcisków, bo metalowe kosze to nie to samo co wygodny, wyściełany fotel. Klient mógł od razu pójść na zakupy, bo miał od punktu zakupu blisko. A tam luksusy: kawa, wino francuskie, czekolady ze Szwajcarii. Po drugiej stronie dywany, kolorowe telewizory z Japonii a nie ruskie po które, za złotówki, stało się trzy miesiące w społecznych kolejkach. Żeby być tam kierowniczką trzeba było mieć :”wysoko postawionego” męża, jak się mawiało. Najlepiej z Komitetu Wojewódzkiego. Albo z MO czy SB.

– Zaglądał do Pasażu Tertila tarnowski „Kiepura”, jak o nim mawiano. Grajek podwórkowy, imigrant spod Lwowa, który z czasem przerzucił się na zbieranie makulatury. Posiadacz dwóch kobiet: kochanki i żony, z którymi zamieszkiwał…

– To była ciekawa postać. Zaglądał do Pasażu zawsze w soboty, kiedy z obu pewexów wyrzucano śmieci. Na ogół były to grube, tekturowe paczki i pudła, jakieś ciężkie rulony które dużo ważyły i świetnie sprzedawały się w skupie makulatury. Rozdeptywał butem szczury, zabierał te opakowania na wózek i sprzedawał w skupie. Bywało,ż e dostawał za to kilka rolek papieru toaletowego, który był wtedy towarem luksusowym. I on ten papier rozprowadzał wśród różnych zamożnych tarnowian .

– Tarnowianie tęsknili za Ameryką i dolarami. W Bristolu uroczyście żegnano tych, którzy wyjeżdżali…

– Często na długie lata, żeby się dorobić. Ale była też i dobra koniunktura. Z Olesna wyjechał do Stanów człowiek, który popracował tam niecałe dwa lata, wrócił, wybudował dom dla trzech rodzin, bo oprócz żony miał jeszcze dwie córki. Potem zostali sami, bo córki wyjechały w świat…

– Amerykański konsulat niechętnie wydawał ludziom z tarnowskiego wizy, bo wiedziano, że jadą do roboty na czarno. Więc podrabiali je, używając… zwykłego ołówka. To była jedna z najsłynniejszych afer paszportowych w tamtych latach. Kto wie, może do jej rozwikłania przez SB przyczyniły się „baby dolarowe”, podobno zeznając, kto najczęściej kupował, u nich dolary. Bab już mnie ma, SB przepadło w niebycie, a w najbliższej okolicy gdzie przesiadywały naliczyłem dziś 6 kantorów, gdzie dolary i inną walutę można kupić. Legalnie! Ot, były czasy kiedyś…

Share This Article
Leave a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *