Przyroda. Z szacunkiem do tych gołębi!

Ilustrowany Kurier Codzienny

Miejskie gołębie. Zabiegani każdego dnia, niemal nie dostrzegamy ich obecności, choć są niemal wszędzie. Jedno ich stadko, spadające znienacka z dachu budynku na ziemię w poszukiwaniu pożywienia liczy od kilkudziesięciu do nawet stu osobników. Są niemal wszędzie, zwłaszcza w centrach dużych miast, w parkach i na placach. Gnieżdżą się bardzo dyskretnie, w załomach murów, czasem na strychach, jeżeli mają do nich dostęp. Mało kto wie, że zaanektowały załomy w… słynnej tarnowskiej Bani, zbiorniku retencyjnym, gdzie żyją za pan brat z jastrzębiem gołębiarzem, wyspecjalizowanym w polowaniu na gołębie właśnie. Ale ten drapieżnik swoich współlokatorów nie rusza…Ocenia się, że w Małopolsce żyje miejskich gołębi ok. 40 tysięcy.

- reklama -

Nie od dziś wiadomo, że gołębie wyposażone są hojnie przez naturę w niezwykły instynkt, który pozwała im bezbłędnie wrócić do własnego gołębnika, nawet jeżeli zostaną wypuszczone na wolność tysiąc kilometrów od niego. Wracają, i to zaledwie w ciągu jednego dnia, lecąc z szybkością stu kilometrów na godzinę!.

- REKLAMA -

Znawcy twierdzą, że gołąb potrafi odróżnić…styl malarski impresjonisty Moneta od Picassa! Ich niesamowity wzrok wykorzystano w USA na potrzeby straży przybrzeżnej: ptaki wytresowano tak, żeby wypatrywały pomarańczowe obiekty w morzu. Po przeszkoleniu umieszczano je w specjalnych skrzynkach z plexi, podpiętych pod helikopterami ratunkowymi. Gołębie czujki lepie niż ludzie umiały dostrzec rozbitków w pomarańczowych kamizelkach ratunkowych…

- Advertisement -

Pocztowymi gołębiami posługiwano się jako posłańcami w czasie obu wojen światowych. Charakterystyczna jest historia gołębia zwanego z francuska Cher Ami- Drogi Przyjaciel. Pod koniec I wojny, jesienią 1918 roku, amerykański batalion został okrążony pod niewielkim francuskim miasteczku przez Niemców, na dodatek ostrzeliwała go amerykańska artyleria, siejąc spustoszenie. Wypuszczano gołębie z wiadomością gdzie batalion się znajduje, ale Niemcy strzelali do nich i zabijali je. Jako ostatniego wypuszczono Cher Ami, z karteczką o położeniu batalionu i prośbą o zaprzestanie ostrzału. Gołąb ruszył, Niemcy trafili go w nogę, inna kula utkwiła mu w piersi, ale doleciał do celu, artyleryjski ostrzał własnych żołnierzy ustał. Cher Ami odznaczony został Croix de Guerre- Krzyżem Wojennym. Zmarł od ran pół roku później, a dziś , wypchanego, można oglądać tego ptasiego bohatera w Narodowym Muzeum Amerykańskiej Historii w Waszyngtonie..

Zygmunt Szych

TAGGED:
Share This Article
Leave a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *