Na północnym stoku Góry św. Marcina, już w bliskości Skrzyszowa, gdzie rosną krzewy tarniny i głogu ma swój rewir srokosz, ptak wielkości szpaka. Z pewnej odległości rzeczywiście przypomina srokę , stąd ta nazwa.
Ma podobne jak ona ubarwienie oraz sylwetkę, i trudno nie podziwiać wyszukanej elegancji w tych kolorach: doskonale skomponowana mieszanka czerni brwi ciągnącej się od oka do czubka głowy, czarno zakończone krawędzie skrzydeł i ogona, a wszystko to na tle bieli podbrzusza i wyjątkowej szarości pleców. Mówiąc po ludzku, wszystko dobrane jak u dawnego angielskiego dżentelmena.
Widziałem go jak siedzi na najwyższym czubku tarniny i pogrążony w bezruchu obserwuje rozległy teren. W pewnym momencie zerwał się, ale niezbyt gwałtownie,w zupełnej ciszy podleciał na wysokość może 10 merów i, całkiem jak pustułka, zatrzymał w miejscu, trzepocąc skrzydłami. Po chwili spadł na ziemię, podnosząc z niej jakiegoś nornika. Będzie go pewnie, jak to ma w zwyczaju, zjadał małymi kęsami na tym samym krzaku skąd startuje po zdobycz, ale resztę zostawi sobie „na potem”, nabijając na kolce krzewu.
Ten skryty zabójca wyspecjalizował się w atakowaniu i zjadaniu wszelkich drobnych gryzoni, przede wszystkim norników właśnie i myszy, ale latem lubi przekąsić też jaszczurką, pasikonikiem, rzuca się nawet na większe od niego szczury, a nawet- co już trudno sobie wyobrazić, wziąwszy pod uwagę rozmiary (przypomnę: to ptak zaledwie ciut większy od szpaka!)- tak duże drapieżne saki jak łasica czy gronostaj.
Na baczności mieć się muszą ptaki, zwłaszcza wróble, które miażdży mocnymi uderzeniami twardego dzioba. I, jak wszelkie inne pożywienie, zjada je porcjami w swojej spiżarni.
Kiedy obudzą się płazy i gady zmieni nieco dietę i chętnie także i na nie zapoluje. Ale czasem zmienia swoje przyzwyczajenia. Jeszcze w zimowej scenerii widziałem go w tych samych miejscach Tarnowa, jak opychał się bez umiaru owocami śnieguliczki i głogu. Najwyraźniej o tej trudnej dla wszystkich ptaków porze roku jego organizm , zupełnie jak i nasz- potrzebuje większej niż zwykle dawki witamin.
Trzeba przyznać, że rewir wybrał idealne wręcz: nie brakuje tu krzewów głogu, dzikiej róży, tarniny, ale też pożywienia, przede wszystkim tych nieszczęsnych norników, które najczęściej padają jego ofiarami. Poluje tu także na i drobne ptaków śpiewające, które wlecze potem w dziobie do spiżarni, już całkiem martwe…
fot. commons.wikimedia.org