Sobotnie popołudnie. Wśród spacerujących po wiślanych bulwarach w rejonie Wawelu, a właściwie koło smoka wawelskiego, dwóch mężczyzn chodzi z sową na ramieniu i oferują przechodniom zdjęcie z ptakiem. Szybko pojawiają się strażnicy miejscy, ale nie po to, by zrobić sobie pamiątkową fotkę. Wlepiają mężczyznom mandat w wysokości 500 złotych. Sprawą zajmie się dodatkowo policja.
Nietypowa interwencję opisuje sama Straż Miejska w Krakowie. „Operator monitoringu zauważył w sobotę po południu dwóch mężczyzn, którzy tuż obok Smoka Wawelskiego prezentowali przechodzącym osobom sowę, z którą można było sobie odpłatnie zrobić pamiątkowe zdjęcie” – relacjonują strażnicy. I informują, że za prowadzenie działalności na obszarze Parku Kulturowego Stare Miasto bez zezwolenia strażnicy ukarali właściciela ptaka 500 zł mandatem karnym.
Ale na tym nie koniec. Okazuje się, że ptak oferowany do pamiątkowych zdjęć to sowa płomykówka objęta ścisłą ochroną na terenie Polski/ Do tego na posiadanie takiego ptaka wymagane jest pozwolenie od Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Dlatego strażnicy miejscy przekazali sprawę policji.
Informacja zamieszczona przez Straż Miejską w mediach społecznościowych wywołała burzliwą reakcję internautów, a właściwie krytyków działań miejskie policji municypalnej. „Brawo straż miejska, nie może być tak, że w dobie tak dużej inflacji polaki mogły by sobie bezkarnie parę złoty dorobić na bułkę, nie ma na to naszej zgody, biedni mają być wszyscy, miska ryżu dla każdego” – kpi jeden z komentujących (pisownia komentarza oryginalna). „Jedną sowę zauważyli a tysięcy źle zaparkowanych hulajnóg nie widzą” – oburza się inny komentator.
Oczywiście są też opinie broniące strażników oraz sowy. „Brawo za to, że to objazdowa menażeria, w dodatku z gatunkiem, który jest prawem chroniony, i rzadki. A do tego dochodzi fakt, że poprzednia sowa która 2 tygodnie temu była wykorzystywana do tych samych celów, została podrzucona do schroniska dla bezdomnych zwierząt ze złamaną noga, bo januszom biznesu nie opłacało się wydać kilku stówek na weterynarię” – podkreśla osoba popierająca interwencję strażników.
(AI GEG)