Kary od 9 do 15 lat pozbawienia wolności orzekł Sąd Okręgowy w Krakowie wobec pięciu mężczyzn oskarżonych w sprawie śmiertelnego ataku na 19-latka, do którego doszło na krakowskim Prokocimiu w 2018 roku. Wyrok jest nieprawomocny.
Wyrok zapadł w czwartek przed Sądem Okręgowym w Krakowie, gdzie w 2019 roku ruszył proces oskarżonych. Oskarżeni zostali uznani winnymi umyślnego spowodowania ciężkich obrażeń ciała przy nieumyślnym spowodowaniu śmierci. Czterech z oskarżonych za ten czyn dostało karę od 9 do 10 lat pozbawienia wolności, natomiast wobec piątego, który zorganizował napaść, zasądzono 15 lat. Mężczyźni muszą także zapłacić 150 tys. zł. zadośćuczynienia dla matki pokrzywdzonego.
Sąd nie uznał natomiast za udowodnione, aby oskarżeni działali z zamiarem popełnienia zabójstwa, nawet przy przyjęciu zamiaru ewentualnego z ich strony, o co wnosiła prokuratura. Po ogłoszeniu w czwartek wyroku zarówno prokurator, jak również obrońcy oskarżonych, przyznali, że nie wykluczają apelacji w tej sprawie.
Czterech z oskarżonych usłyszało wyrok od 9 do 10 lat pozbawienia wolności, natomiast wobec piątego, który zorganizował atak, zasądzono 15 lat.
Nastolatek został napadnięty i brutalnie pobity w styczniu 2018 roku przy ul. Teligi w Krakowie. Według relacji świadków, chłopak był w towarzystwie dwóch znajomych, kiedy nadbiegła do niego grupa zamaskowanych osób uzbrojonych w siekiery i maczety. W trakcie napaści nastolatkowi odcięto rękę na wysokości łokcia, doznał też licznych obrażeń nóg. W ciężkim stanie został przewieziony karetką do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, gdzie zmarł. W sprawie o zabójstwo 19-latka oskarżonych zostało pięciu młodych mężczyzn.
SSO Jarosław Gaberle przyznał, że najistotniejsze znaczenie miały zeznania jednego z uczestników zajścia, z których wynikało, że napastnicy po zdarzeniu wyrażali zdziwienie i zaniepokojenie tym, co się wydarzyło, w kontekście pewnej „przesady”, która nie była zaplanowana i na którą się nie godzili. „W ocenie sądu nie pozwala to na przyjęcie, aby sprawcy mieli zamiar, nawet ewentualny, popełnienia zbrodni z art. 148 par. 1 [zabójstwa-PAP]” – powiedział sędzia.
„Jest prawdopodobne(…), że ze strony niektórych uczestników zajścia doszło do pewnego ekscesu i w ich przypadku przynajmniej należało rozważyć zgodę warunkową na zabicie pokrzywdzonego. Natomiast sąd niestety nie miał wystarczającego materiału dowodowego, aby ustalić, kto ewentualnie takiego ekscesu mógł się dopuścić” – dodał sędzia. „Natomiast w ocenie sądu są pełne podstawy do przyjęcia, iż oskarżeni działali z zamiarem zadania ciężkich obrażeń ciała pokrzywdzonemu” – zaznaczył w uzasadnieniu wyroku.
Mężczyźni, którzy zasiedli na ławie oskarżonych, oprócz zarzutu zabójstwa, którego mieli się dopuścić, działając w zorganizowanej grupie, usłyszeli również zarzut udziału w grupie działającej pod szyldem Wisła Sharks w strukturach pseudokibiców, a część z nich także m.in. zarzuty dotyczące przestępstw narkotykowych.
Jeden z pięciu mężczyzn został uznany – w postępowaniu prowadzonym w Katowicach – winnym działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Czterech pozostałych krakowski Sąd Okręgowy w czwartek uniewinnił od tego zarzutu.
„Czym innym jest udział w zorganizowanej grupie przestępczej, przynależność do tej grupy zorganizowanej, a czym innym chęć dostania się do niej. Zebrane dowody bardziej wskazują na to, że oskarżeni wzięli udział w tym zdarzeniu właśnie po to, żeby podnieść swój prestiż, swoje znaczenie w grupie pseudokibiców, a dzięki temu móc się do tej zorganizowanej grupy dostać, niejako +awansować+ do niej” – powiedział w uzasadnieniu wyroku SSO Jarosław Gaberle.
Sąd uznał natomiast zarzuty dotyczące posiadania narkotyków oraz współżycia z osobą mającą poniżej 15 lat. Łącznie oskarżeni usłyszeli kary więzienia – 10 lat i 2 miesięcy, 9 lat i 2 miesięcy, 9 lat i 6 miesięcy, 12 lat oraz 15 lat. Jeden z mężczyzn nie może także m.in. prowadzić działalności związanej z wychowaniem, leczeniem, edukacją i opieką nad małoletnimi, wobec trzech oskarżonych orzeczono nawiązki na rzecz stowarzyszenia MONAR.
Proces w tej sprawie ruszył na początku października 2019 r. przed Sądem Okręgowym w Krakowie. Jak informowała sędzia Beata Górszczyk, rzecznik Sądu Okręgowego, najpierw troje sędziów nie mogło orzekać w tej sprawie – dwie pierwsze, wylosowane do sprawy musiały zostać wyłączone z postępowania, natomiast trzecia sędzia długotrwale się rozchorowała. We wrześniu 2021 r. zmieniono sędziego, a proces ruszył od nowa. Trwająca wówczas pandemia COVID-19 spowodowała z kolei, że wzywane przed sąd osoby nie mogły zjawić się na rozprawach, ponadto chorowali członkowie składu sędziowskiego. Czasowo z użytku wyłączona była również kancelaria tajna, czyli miejsce, w którym prowadzi się etap postępowania z wykorzystaniem materiałów niejawnych.
Przez cztery lata mężczyźni pozostawali w areszcie, który w kwietniu 2022 roku opuściło czterech z nich (piąty nie wyszedł wtedy na wolność, będąc aresztowanym w związku z jeszcze inną sprawą).
(PAP)