Tadeusz Roik i Marcin Mucha spełniają motoryzacyjne marzenia

Ilustrowany Kurier Codzienny

Miłośnicy programu „Fani czterech kółek” z Discovery Channel nie muszą już myśleć o podróży na Wyspy Brytyjskie – wystarczy przejażdżka na ul. Przemysłową. Tarnów ma własne wersje Brewera i Chiny – Tadeusza Roika oraz Marcina Muchę, którzy od lutego działają pod szyldem „MotoPasji”.

- reklama -

Motoryzacja z pasją

- REKLAMA -

Już w nazwie serwisu samochodowego kryje się to, co dla właścicieli najważniejsze – pasja do motoryzacji.

- Advertisement -

– Dla nas, oprócz hobby, to sposób na życie. Upodobaliśmy sobie zabytkowe samochody i szukaliśmy pomysłu na siebie, inspirując się programami telewizyjnymi, które pokazują takie warsztaty, a co za tym idzie rośnie zainteresowanie ludzi tym tematem –

wyjaśnia Tadeusz, który podkreśla, że czas wykorzystany w programach oraz efekty nie zawsze są idealne. W okolicach Tarnowa jest już jedno miejsce, które zajmuje się renowacją samochodów zabytkowych. W samym mieście też są fachowcy, którzy mieli do czynienia z leciwymi pojazdami, jednak są to samochody wysokiej klasy – brytyjskie Jaguary czy Aston Martiny. Ich wspólnym dziełem jest chociażby żółty Opel Kadett z 1971 roku, którym często jeździ Tadeusz. Ale zabytkowe samochody to nie jedyna działalność duetu, który zna się jeszcze z czasów„podwórka”.

_MG_5355

W „MotoPasji” pełne ręce roboty mają nie tylko Tadeusz i Marcin, ale i ich klienci. – Chcemy przyciągać ludzi, którzy sami chcą coś zrobić, dlatego też prowadzimy tu warsztat samoobsługowy – wynajmujemy stanowiska, narzędzia, a jeśli klient potrzebuje pomocy, to służymy radą. Jest to też dobra okazja dla młodych, początkujących mechaników, np. uczniów tarnowskich szkół technicznych, którzy jeszcze nie mają własnego warsztatu, ale posiadają pewne umiejętności – tłumaczą.

– Naszym celem było stworzenie miejsca, w którym fani motoryzacji mogą napić się kawy, porozmawiać, popracować, kupić części czy poprosić o rozwiązanie problemu –

dodają. Sam pomysł pojawił się spontanicznie – po przeczytaniu artykułu prasowego, a także po zapoznaniu się z realiami rynku zachodniego, gdzie tego typu warsztaty mają rację bytu. – W czasach PRL-u tradycją było, że w sobotnie popołudnie przed blokami pojawiali się panowie, którzy „dłubali” przy swoich samochodach. Dziś samochody są bardziej skomplikowane, a poza tym zakazano takich praktyk, bo są one nieekologiczne. Jest jednak wiele rzeczy, które każdy, kto ma podstawowe pojęcie techniczne, jest w stanie zrobić sam – mówią.

_MG_5346

Miłość do starych samochodów

Renowacje samochodów zabytkowych to najbardziej zajmująca dziedzina działalności chłopaków, którzy chcą spełniać motoryzacyjne marzenia klientów. Samochody klasyczne są wymagające, dlatego nie w każdym warsztacie znajdzie się kompetentną pomoc. – Praca przy współczesnych samochodach polega głównie na wymianie części – zepsutej na nową. Przy tych klasycznych, niezbędne jest większe zaangażowanie i kombinowanie, nie da się też uniknąć błędów, ale efekty dają ogromną satysfakcję – mówi Marcin i dodaje, że np. osoby zajmujące się blacharką samochodową modeli zabytkowych można nazwać artystami, bo często tworzą coś z niczego.

Impulsem do stworzenia firmy był trend – interesując się branżą, Tadeusz i Marcin zauważyli, że jest coraz większa moda na nietypowe samochody, a ludzie chcą wyróżniać się także na drodze. Zgodnie przyznają, że w tym wypadku barierą mogą być jedynie finanse. Jednak przygodę z zabytkowym samochodem można zacząć od Dużego Fiata czy Malucha, które aż tak dotkliwie nie nadszarpną portfela nabywcy, a mogą być dopasowane do indywidualnych potrzeb klienta, któremu właściciele „MotoPasji” chętnie doradzą i pomogą w wyborze.

_MG_5360

Odwiedzamy warsztat w przeddzień „Moto Zlotu PRL”, a i wystrój wnętrza przypomina minioną epokę. „Klient w krawacie jest mniej awanturujący się” – można przeczytać na jednej z tabliczek powieszonych w biurze. Ten klimat tworzą także osoby odwiedzające warsztat – zakochane w starych samochodach zarówno kobiety, jak i mężczyźni. – Nasze środowisko jest zintegrowane, na zlotach pojawia się pan, który urodził się w 1928 r. i posiada samochód z tego roku, a nie ma między nami dystansu w rozmowach o motoryzacji. Pasja jest międzypokoleniowa i pojawiają się całe rodziny. Nasz warsztat odwiedzają też klientki – ostatnią była właścicielka Trabanta, który był w jej wieku i był prezentem rodzinnym – opowiadają.

 

Perełki zza „Wielkiej Wody” i nie tylko

Na wejściu wita nas osiem motorowerów „Romet Komar”, z których jeden to prawdziwa perełka – wersja „Sport” (wyprodukowana w niewielkiej liczbie egzemplarzy w stylu „cafe racer”). – Każdy kto do nas wejdzie pyta o te Komary. Śmiejemy się, że skoro zima była taka słaba, to ich nie wymroziło i zostały u nas – mówi Marcin. Pięć z nich to hurtowe zamówienie od klienta, który chce je odbudować. To właściciel 60 motocykli i motorowerów, który pokazał chłopakom swoją kolekcję. Pozostała trójka to własność Tadeusza i Marcina.

– Dla nas to zarówno relikt przeszłości, przykład polskiej motoryzacji, jak i powrót do młodości – każdy z obecnego pokolenia 30-latków zaczynał swoją przygodę z motoryzacją właśnie od tego typu pojazdów –

wspominają.

_MG_5343

Tuż przed naszą wizytą w warsztacie pojawiły się samochody przywiezione z portu w Gdyni, które swoją podróż do Tarnowa rozpoczęły w Stanach Zjednoczonych. – Chcemy je sprzedać albo w tej postaci, w której są obecnie albo, jeśli pojawi się takie zlecenie, po wykonanej renowacji – tłumaczy Tadeusz. Na Przemysłowej znalazł się m.in. Volkswagen Karmann Ghia z 1972 r., który już w tamtych czasach był samochodem ekskluzywnym, ale zbudowanym na zwykłych podstawach. To VW garbus z nadwoziem wystylizowanym przez włoskie studio Ghia, będące autorem wielu niezwykłych karoserii m.in.: dla Alfa Romeo, Forda, DeTomaso czy Volvo. Auto jest sprawne i można nim jeździć, jednak wymaga remontu chociażby ze względu na korozję. Po drugiej stronie warsztatu stoi Opel Manta A z 1974 r., który jest w świetnym stanie, a na liczniku ma jedynie 50 tys. mil. Stan zawdzięcza swojemu właścicielowi z Pensylwanii, który posiadał je od końcówki lat 70. Auta te dzielą dwa Saaby (model: Sonett 3, roczniki: 1972 i 1973), które wyprodukowano w liczbie 8 tysięcy egzemplarzy. Były budowane jako dwudrzwiowe coupe z silnikiem widlastym czterocylindrowym o pojemności 1,7 l pochodzącym z Forda. Są one względnie kompletne i technicznie sprawne, chociaż wymagają renowacji.

_MG_5366

Nie tylko klienci mają motoryzacyjne marzenia. Także Marcin i Tadeusz chcieliby mieć w swoim warsztacie wiele egzemplarzy, jednak trudno jest im wskazać te konkretne. Zgodnie przyznają, że lubią samochody z lat 60. i 70. Wiedzą też, że nie wszystkim zadaniom byliby w stanie podołać, ale wciąż chcą się rozwijać.

Olga Zgórniak

fot. Artur Gawle

Share This Article
Leave a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *