O zarzutach wyłudzenia dotacji przez sieć przedszkoli „Pod Magnolią” jest głośno od wielu miesięcy. Ale śledczy uznali, że przestępstwa dopuścili się nie tylko właściciele tych placówek biorąc od gminy pieniądze na fikcyjne dzieci. Mieli im w tym pomagać urzędnicy miejscy, w tym ówczesna wiceprezydent ds. edukacji. Wirtualna Polska podaje, że usłyszała ona zarzuty przyjmowania korzyści majątkowej. Prokuratura wnioskowała nawet o jej areszt tymczasowy, ale sąd się na to nie zgodził.
„Zarzuty przyjęcia korzyści majątkowej w łącznej kwocie 210 tys. zł usłyszała była wiceprezydent Krakowa Katarzyna Ś. (wcześniej K.)” – podaje Wirtualna Polska. To jeden z wątków śledztwa dotyczącego wyłudzania dotacji na fikcyjne dzieci przez właścicieli sieci przedszkoli „Pod Magnolią”. Budżety Krakowa i Katowic miały stracić na tym procederze 5 mln złotych.
„Metoda była – nomen omen – dziecinnie prosta. Przedszkola wykazywały zawyżoną liczbę dzieci uczęszczających do placówek, posługując się fikcyjnymi danymi, a to dane są podstawą uzyskania dotacji z budżetów gmin. Jak to działa? Dzieci wpisywane są do miejskiego systemu – obok imienia i nazwiska podawany jest ich numer PESEL. Pole do nadużyć pojawia się w przypadku dzieci cudzoziemców, które numerów PESEL nie posiadają. W innych przypadkach, sieć może wpisywać jedno dziecko do systemów dwóch różnych miast. Urzędnicy nie są w stanie zweryfikować, czy przedszkole na jedno dziecko nie pobiera dwóch dotacji” – czytamy na portalu wp.pl (Oszustwa w przedszkolach. Łapówki dla byłej wiceprezydent Krakowa – Wiadomości z Krakowa WP).
Prokuratura wyliczyła, że straty Katowic i Krakowa z tego tytułu to co najmniej 5 mln zł. Ale Wirtualna Polska ustaliła, że problem jest dużo większy – w Krakowie nie dotyczy jedynie przedszkoli „Pod Magnolią”, a straty miasta sięgają „kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu milionów złotych”.
„Zdaniem prokuratury, pracownicy Urzędu Miasta Krakowa w zamian za korzyści majątkowe przyznawali dotacje i powstrzymywali się od kontroli ich prawidłowego wykorzystania. W sprawie łącznie podejrzanych jest sześć osób, są to właściciele i pracownicy placówek oświatowych oraz urzędnicy” – podaje Wirtualna Polska. Jednym z urzędników jest były kierownik referatu szkół i placówek niesamorządowych Wydziału Edukacji. Druga urzędniczka to była wiceprezydent ds. edukacji Katarzyna Ś.
„Była wiceprezydent usłyszała zarzuty związane z przyjęciem korzyści majątkowej oraz powoływaniem się na wpływy w instytucjach państwowych. Z ustaleń śledczych wynika, że kobieta miała przyjąć korzyści majątkowe w łącznej kwocie 210 tys. zł. Prokuratura wnioskowała o areszt, ale sąd nie przychylił się do tego wniosku. Zażalenie ma zostać rozpatrzone 19 stycznia” – informuje wp.pl.
Katarzyna Ś. była wiceprezydentem Krakowa w latach 2015-2018. Pracę w krakowskim samorządzie zaczynała w Zarządzie Dróg i Komunikacji (wtedy pod innym nazwiskiem) O jej przyjęciu do ZDiK zrobiło się głośno, gdy w 2018 roku radny Łukasz Gibała ujawnił, że dostała pracę w zamian za zegarek. Ówczesna wiceprezydent wniosła pozew do sądu, ale został on oddalony.