Historia miłosna z czasów zarazy

IlustrowanyKurierCodzienny

Spotkali się, zupełne przypadkowo, w parku miejskim. Akurat tego dnia, gdy władze zdecydował o otwarciu parków.

- reklama -

Szli naprzeciwko siebie. Ona i on. Ona odziana była w błękitną maseczkę kupioną za trzy złote i dziewięćdziesiąt groszy w sklepiku. On, prawdziwy mężczyzna, posiadał na twarzy maskę przeciwgazową, zakupioną

- REKLAMA -

w ostatniej chwili w sklepie z dewocjonaliami.

- Advertisement -

– O! ooo!- wykrzyknęła Ona ze swojej maski na jego widok- jaką ma pan oryginalną maskę. Gdzież pan ją nabył?

– W sklepie z dewocjonaliami. Ale to ostatni rzut. Już takich nie mają.

– Przywiązał się pan do niej, jak widzę?

– Tak. Przywiązałem się. I trudno mi się odwiązać. Mój pradziadek nosił taką pod Verdun, kiedy na Francuzów nacierali Prusacy i rozrzucili gaz.

Ona była coraz mocniej zainteresowana tą historią. On mnie szczędził jej szczegółów.

Usiedli na ławce. Rozejrzeli się dookoła. Nigdzie ani śladu policyjnych patroli.

Zdjęli maski… Pocałowali się.

Jesienią, mimo powtórnego ataki wirusa, wzięli ślub. I do dziś żyją długo i szczęśliwie.

On w masce przeciwgazowej, ona w błękitnej maseczce z osiedlowego sklepiku…

Zygmunt Szych

fot. ilustracyjne pixabay.com

Udostępnij ten artykuł
Leave a Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *