Jacek Majchrowski kpi z Łukasza Gibały

Grzegorz Skowron
Fot. Agencja Informacyjna GEG

W ostatnich dwóch wpisach w mediach społecznościowych prezydent Jacek Majchrowski kpi z Łukasza Gibały, który chce zostać jego następcą. W swoim wywodzie o słabości tego kandydata prof. Majchrowski sugeruje, że większość „trudnych” decyzji w sprawie miasta będą musieli podejmować fani z Facebooka, a nie prezydent Gibała. I zarzuca swojemu największemu oponentowi, że „chce zostać prezydentem głosami fikcyjnych krakusów”.

- reklama -

Kończący rządy w Krakowie Jacek Majchrowski nie ubiega się o reelekcję, ale co jakiś czas zamieszcza na Facebooku komentarze, w których pokazuje swoje zaangażowanie w wyborczą rozgrywkę. Przed pierwszą turą były to głównie opinie podkreślające fachowość i uczciwość wiceprezydenta Andrzeja Kuliga. W dwóch ostatnich komentarzach prezydent Majchrowski kpi z Łukasza Gibały.

- REKLAMA -

Przytaczamy te opinie w całości (tytuły od redakcji)

- Advertisement -

Facebookowa demokracja

„Proszę się przygotować – jeżeli wybory wygrałby Łukasz Gibała, nie nadążylibyśmy z podejmowaniem decyzji za nowe władze miasta. Co więcej, zawsze wszystko będzie naszą winą, naszą, czyli mieszkańców! Skąd to przypuszczenie? Łukasz Gibała zapytał swoich fanów na Facebooku, czy powinien powiesić bannery wyborcze w mieście, a potem ogłosił, że co prawda on jest przeciwny, ale lud tak chciał, więc on bannery powiesi. To ciekawe zjawisko. Jeżeli już na takim etapie radny ma problem z podjęciem „kontrowersyjnej” decyzji, to jestem w stanie sobie wyobrazić, że większość „trudnych” decyzji w sprawie miasta będą musieli podejmować fani z Facebooka, władze miasta będą „płakać, ale się podpisywać”, a potem odpowiedzialność zwalą na wszystkich mieszkańców Krakowa. Przyznam, że z taką interpretacją „partycypacji społecznej” jeszcze się nie spotkałem.”

To był odzew na poniższy wpis Łukasza Gibały:

„Demokracja rozstrzygnęła – idziemy w banery. Przyznam się Wam, że sam należę do tej mniejszości, która była przeciwko. Jako jedyny kandydat na prezydenta przestrzegałem uchwały krajobrazowej w 100%. Dokładnie sprawdzaliśmy każdy płatny nośnik, wszystkie są z nią zgodne – i to się nie zmienia. Ale ta walka, która toczymy, to nie jest MOJA walka, lecz NASZA walka. Bo walczymy o to, żeby Kraków był miastem nas wszystkich i żeby pokonać układ, który rządzi tym miastem od 20 lat. Jeśli uważacie, że banery są do tego potrzebne, to ja tę decyzję akceptuję. Widząc, że mój kontrkandydat za nic ma uchwałę krajobrazową, wysłaliście nam kilkaset próśb o dostarczenie baneru. Wielu z Was w ten sposób chciało okazać wsparcie – za co bardzo i szczerze dziękuję. Będziemy się z Wami kontaktować. Zapraszamy także do kontaktu wszystkich pozostałych, którzy chcą w ten sposób pomóc. Proszę zgłaszajcie się w wiadomości prywatnej, podając adres, gdzie możecie zawiesić baner i numer telefonu, pod którym możemy się z Wami skontaktować. Walczymy i musimy wygrać, bo Kraków na to zasługuje!”

„Fikcyjni krakusi”

„Mam takie przekonanie, że osoby, które związały swoje życie z Krakowem i chcą decydować o swoim mieście, dopisały się do spisu wyborców przed pierwszą turą. Tymczasem Łukasz Gibała korzysta ze starych wzorców: kiedyś usiłował zorganizować referendum w sprawie odwołania prezydenta Krakowa posługując się fikcyjnymi podpisami. Teraz poszedł krok dalej: chce zostać prezydentem głosami fikcyjnych krakusów.

Panie Radny, może będzie łatwiej zbudować od nowa miasto skrojone dokładnie pod Pana wyobrażenia? Ze starannie wyselekcjonowanymi mieszkańcami wyrażającymi jedynie pozytywne opinie o Pana pomysłach? Po co sobie zawracać głowę prawdziwymi i często krytycznymi mieszkańcami Krakowa? Stać Pana!”

Ten wpis wywołał falę komentarzy. W obronie Łukasz Gibały stanął jego radny Łukasz Maślona. „Prezydent Krakowa, który wyklucza mieszkańców! Kim Pana zdaniem są Ci fikcyjni mieszkańcy? Przecież to ludzie którzy tu mieszkają! To już kolejny żenujący wpis z konta PJM. Kończ Pan, może na to chociaż Pana stać!”. Jednak większość komentujących staje po stronie prezydenta. „Jacek Majchrowski ma w tej sprawie rację: w I turze ktoś może głosować na wójta w swojej rodzinnej gminie a w II turze w Krakowie na prezydenta Dlaczego jego głos ma się liczyć podwójnie! Ja temu mówię nie, bardzo przepraszam ale nie akceptuję takich działań to jest nieuczciwe. Przed I turą takie akcje można było robić teraz jest to chwyt poniżej pasa, manipulacja!” – ocenia Dominik Jaśkowiec z KO, a więc popierający Aleksandra Miszalskiego.

(AI GEG)

Share This Article
Leave a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *