No i stało się! Wraz z nadejściem chłodniejszych dni będziemy w kuchni coraz częściej, niepostrzeżenie i instynktownie, przechodzić z lżejszych, opartych w dużej mierze na jarzynach i warzywach potraw- na jedzonko powabne, pachnące i w ogóle- mniam, mniam, z nieodstępnym towarzystwem zawiesistych sosów.
Zanim w listopadzie przejdziemy na czas zimowy w postaci atrakcyjnych tłustości- już to gęstej grochówki na wędzonce (wędzonym boczku), już to ugotowanej w jarzynach a potem dopieczonej goloneczki, proponuję na pierwsze dni października coś pośredniego. Będzie to prosta w wykonaniu rolada, faszerowana suszonymi grzybami. Których, jak sądzę, mamy wszyscy teraz spory zapas, bo sezon był przecież późny co prawda, ledwie minął, ale za to jaki był udany!
Rolad mamy w naszej polskiej kuchni wiele, często każda przypisana własnemu regionowi, a najsłynniejsza bodaj to ta śląska, faszerowana pyszniutkim i mięciutkim skrawkiem boczku wędzonego i paskiem kiszonego ogórka. Z bitego mięsa wołowego.
Rolada faszerowana suszonymi grzybami pochodzi z południowej części naszego regionu, za jej ojczyznę uważa się Jodłówkę Tuchowską i okolice. Tu i ówdzie podlega zmianom, jeśli idzie o sposób przyrządzania (duszona, pieczona, obgotowana, a potem podduszana dodatkowo, aż do uzyskania esencjonalnego sosu). Tu spróbuję skupić się na klasyce.
Do zmielonego mięsa wieprzowego dodajemy odciśniętą w mleku bułkę tartą, rozdrobniony czosnek, jajka i ugotowane grzyby (wywaru użyjemy do sosu, a pozostałość do zupy grzybowej) siekamy drobno ze startą marchwią i podduszamy na maśle. Na ściereczce lnianej kładziemy rozwałkowane mięso grubości ok. 1 cm, i nakładamy grzyby z marchwią. Zwijamy roladę i na wąskiej blasze pieczemy ok. 1,5 godziny w rozgrzanym do 200 stopni piekarniku.
To wersja podstawowa, klasyczna, na roladę w całości, która w takiej postaci, poza wybornym smakiem pięknie też prezentuje się na stole. Ale możemy nieco pokombinować i przyrządzić kilka rolad, na zasadzie – po kilka dla każdego. Formujemy zatem niewielkie roladki i obgotowujemy je na wolnym ogniu w… łupinach cebuli, który to wywar przyda im wyjątkowego smaku. ”Drugi smak” nasze roladki złapią, kiedy włożymy je do sosu z wywaru grzybowego, podlanego śmietanką (ale tylko tą chłopską, z Burku albo pochodzącą z Mlektaru!) i poddusimy przez kwadrans, pod koniec dodając posiekanej pietruszki.
Delikatne to, w sam raz na obiad albo wczesną kolację. Dla każdego!
Zygmunt Szych,
fot. ilustracyjne pixabay.com