Jak co roku o tej porze wzdychamy sekretnie: ”Święta ,Święta , i po Świętach”. Odwieczna prawda, a to westchnienie to źle skrywana tęsknota za suto zastawionym stołem i słodkim nieróbstwem. Ale też przyznać trzeba, że napychaliśmy sobie żołądki wszelkimi tłustościami, Wigilię, rzecz jasna, wyłączając. Pora zatem dać odpocząć naszemu wnętrzu i skusić się na coś lekkiego.
Tak się przyjemnie składa, że mamy właśnie sezon na jarmuż, bardzo osobliwą jarzynę, która w naszej lekkiej zupie będzie jak powiew przyszłorocznej wiosny. Danie jest jak muzyka rozrywkowa: łatwe, lekkie i przyjemne. Także dla podniebienia, o żołądku nie mówiąc.
Najpierw zabieramy się za ten jarmuż. Blanszujemy go przez minut kilka na lekkim ogniu, po czym krajamy i przepuszczamy przez maszynkę o możliwie cienkich okach. Teraz na masełko i dodatek przepuszczonego przez praskę czosnku .Całość na razie odstawiamy, a w garnku gotujemy osobno pokrajane w kosteczkę ziemniaki, a kiedy będą pół miękkie, dosypiemy solidną garść suszonych warzyw jarzyn i wreszcie, już na sam koniec- kilka łyżek kaszy jaglanej. Gdy zagęści nam ona zupę, wsypujemy jarmuż z czosnkiem, doprowadzamy do wrzenia i dolewamy solidnie roztrzepane żółtko. Żeby zupa nie była mdła w smaku lecz kusząco kwaśna, wyciskamy sok z jednej cytryny. Można go zastąpić z równie dobrym skutkiem zalewą spod kiszonych ogórków.
Proponuję by w styczniu, dla zdrowia i zachowania podstawowych zasad dietetyki, raczyć się taką zupą co najmniej dwa razy w tygodniu. To odświeżająco wpłynie na nasze samopoczucie. A pamiętać trzeba, że mamy styczeń na karku, miesiąc karnawałowy, kiedy to znowu powrócimy do rozmaitych tłustości, zwłaszcza zaś bigosu z czterema gatunkami mięs, zwłaszcza zaś z tłustym boczkiem. Zupa z jarmużu spowoduje, że przetrwamy jakoś, bez obaw o dolegliwości…
Zygmunt Szych