Znikną niebezpieczne skrzyżowania i ograniczenia prędkości do 50 km/h. Droga krajowa na siedmiu kilometrach z Dąbrowy Górniczej do Podwarpia zamieni się w drogę ekspresową. Wykonawcę – spółkę Budimex – czeka jednak trudne zadanie.
W rozmowie z „IKC”, Grzegorz Domaradzki, przedstawiciel wykonawcy przyznał, że najtrudniejsza będzie praca „pod ruchem”. – Skoordynowanie prac inżynierskich na jednym z najbardziej obciążonych ruchem odcinków będzie bardzo trudne. Mamy do postawienia dziesięć obiektów mostowych – osiem dla samochodów i dwie kładki. Dodatkowo budowa i przebudowa węzłów; wszystko przy odbywającym się ruchu – mówi Grzegorz Domaradzki, dyrektor oddziału firmy. W jego ocenie, o wiele prostszym zadaniem jest budowa zupełnie nowej drogi, „w szczerym polu”.
A tymczasem trasa zmieni swoje oblicze po czterdziestu latach, co zauważa Damian Rutkowski, zastępca prezydenta Dąbrowy Górniczej. – Będzie się to wiązało z utrudnieniami. Wszystkie przejazdy poprzeczne zostaną zlikwidowane. Powstaną za to łącznice, które będą komunikowały mieszkańców. To będzie nowość, ale i rzecz do której mieszkańcy będą musieli się przyzwyczaić – wskazuje Damian Rutkowski.
Marek Niełacny z katowickiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad nie chciał komentować obecnego stanu drogi, która cieszy się złą sławą z uwagi na zły stan nawierzchni i częste wypadki. Ocenę pozostawił kierowcom. Zapewnił jednak, że po remoncie komfort będzie „najwyższy z możliwych”. Odcinek, za który GDDKiA zapłaci ponad 282 miliony złotych ma być gotowy w 2022 roku. Wpisze się on w trasę S1, którą – w komforcie drogi ekspresowej – mamy pojechać z Pyrzowic aż do Zwardonia (135 kilometrów) i dalej, już słowackimi trasami. Kiedy? Obecny na podpisaniu umowy minister infrastruktury Andrzej Adamczyk zapewnia, że najpóźniej w 2023 roku.
WD