Policja już nie szuka 22-latka, za którym wystawiono list gończy, bo nie zapłacił grzywny za przeklinanie. Mężczyzna miał do odsiadki dwa dni aresztu. Nie pójdzie siedzieć, bo zapłacił grzywnę. Policja tłumaczy się, dlaczego w takiej błahej sprawie ktoś ścigany jest listem gończym, tak samo jak groźny przestępca.
Informowaliśmy o tej kontrowersyjnej sprawie. Temat podjęły inne serwisy informacyjne, media społecznościowe zalała fala komentarzy – głównie krytycznych i szyderczych wobec policji. Ta postanowiła zareagować na – jej zdaniem – niesłuszną krytykę.
Mundurowi zwracają uwagę, że listy gończe w tak błahych sprawa nie są wymysłem policji. „W styczniu 2023 roku nastąpiła zmiana niektórych przepisów Kodeksu Karnego Wykonawczego m.in. dotyczących wydawania przez sądy listów gończych za skazanymi na karę pozbawienia wolności (art.14a par.1 KKW). Od tego czasu sądy mogą wydawać listy gończe z powodu ukrywania się przez sprawcę, niezależnie czy sprawca jest poszukiwany za przestępstwo czy wykroczenie” – czytamy w komunikacie małopolskiej policji. Jest tam także stwierdzenie, że policja ma obowiązek opublikować i rozpowszechnić list gończy, jeśli tak nakaże sąd.
List gończy za przeklinającym 22-latkiem już zniknął. Nie dlatego, że ktoś uznał absurdalność całej sytuacji. Mężczyzna w ciągu zaledwie kilku godzin od opublikowania listu gończego z jego zdjęciem zdecydował się zapłacić zasądzoną grzywnę, czym wykupił się od kary aresztu, a tym samym zakończyło się jego poszukiwanie. Co ważna – wszystkie serwisy internetowe, użytkownicy Facebooka, Twittera i innych mediów społecznościowych powinni teraz usnąć informacje i wpisy zawierające dane osobowe 22-latka i jego zdjęcie. Za dalsze rozpowszechnianie listu gończego to im teraz grożą konsekwencje karne.
(AI GEG)
Nasz komentarz
Idea wprowadzenia listów gończych za osobami, która mają iść do więzienia na kilka dni, bo nie zapłaciły jakiejś grzywny, wydaje się prosta do zrozumienia. Jak ktoś zobaczy siebie samego jako ściganego, wyjmie z portfela stówkę albo dwie i zapłaci, choć nie zgadza się, że należy mu się kara. Ale absurdalność tego przepisu wynika z tego, że listami gończymi ścigani są też (a może przede wszystkim) mordercy, gwałciciele, włamywacze, którzy nie przestraszą się swojego zdjęcia w smartfonach milionów Polaków. Oni sami nie zgłoszą się na policję, która staje się pośmiewiskiem, bo potrafi sobie radzić tylko z tym, którzy przeklinają albo uczestniczą w antyrządowych manifestacjach. Co ważne – bardzo często ścigani za niezapłacone grzywny nawet nie wiedzą, że sąd wystawia za nimi list gończy i stawia ich w jednym szeregu z groźnymi przestępcami. A to już nie jest śmieszne…
Grzegorz Skowron (Agencja Informacyjna GEG)