Tarnów: osiedlowe paskudztwo! Czy da się coś z tym zrobić?

IlustrowanyKurierCodzienny

Pochodzą z radosnej epoki Gierka i dotrwały do naszych czasów. Mowa oczywiście o tzw. blaszkach-garażach w których trzymano socjalistyczne szczęście, czyli głównie „maluchy”- fiaty 126p.

- reklama -

Ludzie majętni, albo tacy którzy mieli „dojścia”, dostawali talony na te samochody. Można je było, posiadając taki talon, kupić za równowartość kilkudziesięciu (!!!) średnich pensji. Albo, używane, na giełdzie samochodowej, gdzie trzeba było zapłacić dwa razy tyle , ile warto był taki „maluch” zdobyty na talon. Ot, tamtejszy, socjalistyczny paradoks, jeden z wielu.

- REKLAMA -

Upragniony dobytek większość właścicieli trzymała pod chmurką, przed blokiem, narażając się na podwójne niebezpieczeństwo. Po pierwsze samochodziki szybko rdzewiały od jesiennych deszczów, po drugie „maluchy” często padały łupem złodziejskich szajek, które specjalizowały się w tych właśnie markach. Przemalowane, z przebitymi numerami rejestracyjnymi szły jak woda na giełdach.

- Advertisement -

I wobec takiej właśnie sytuacji ruszył z kopyta „dodatek” do małego, ale niebywale drogiego samochodu: wspomniane tu garaże- blaszaki.Paskudne, obskurne, wykonane byle jak z blachy falistej, stawiane były gdzie popadnie, szpecąc okolice. W Tarnowie największym takim „miasteczkiem blaszaków” jest to, przylepione do niewielkich, podmiejskich domków przy ulicy Widok. Są tu na niegdyś malowniczej uliczce niemal wszędzie, także w niewielkich ogródkach. Rozpanoszyły się także przed laty i dotrwały do dziś wśród wielkich osiedli na tzw. Falklandach, wciśnięte między bloki.

Zdecydowanie psują estetykę tych miejsc, zwłaszcza teraz niemile kontrastując z odnawianymi, kolorowymi fasadami bloków. Czy da się coś coś zrobić z tymi „upiorami”? Okazuje się, że nie, bo w zdecydowanej większości przypadków były one posadowione na prywatnych gruntach. A tam, wiadomo, obowiązuje zasada „wolnoć Tomku w swoim domku” i nic, żaden przepis nie pozwala na likwidację paskudztwa, które skutecznie zaśmieca takie miejsca. Żeby to zmienić, potrzebna byłaby specjalna ustawa, ale kto niej pomyśli, kto się na nią odważy w dzisiejszych, burzliwych czasach, kiedy posłowie mają tysiące ważniejszych spraw na głowie? No i zapewne opozycja podjęłaby wrzask, że to zamach na prywatną własność, zmierzający prostą drogą do dyktatury i totalitaryzmu…

Jedynymi, którzy zajęli się blaszakami, są graficiarze, malujący je rozmaitymi esami-floresami. Jedyny pożytek to ten, że robi się nieco weselej w tej ponurej scenerii..

Tekst i foto Zygmunt Szych

Share This Article
Leave a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *