Drugi dzień trwają rozmowy pomiędzy przedstawicielami central związkowych a delegacją rządową. Wciąż nie widać perspektywy przełomu. Tymczasem górnicy będą manifestować już nie tylko w Rudzie Śląskiej, ale też w stolicy.
Wtorkowe negocjacje zakończyły się około północy. Dzisiaj obie strony zamknęły za sobą drzwi sali w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach po 14:00. Do porozumienia raczej daleko. Jak przyznał szef Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz, zgody nie ma, ani co do tempa transformacji energetycznej, ani czy będzie możliwość inwestowania w „nowoczesne technologie węglowe”.
Z kolei wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń pytany o postęp negocjacji, odpowiadał enigmatycznie. – Wszystkie wątpliwości będziemy tłumaczyć, ewentualne rozbieżności wyjaśniać, wszystkie szczegóły uszczegóławiać; nie ma żadnego limitu czasowego – mówił lider rządowej delegacji. Wiceminister zauważył jednak, że pod ziemią przebywają górnicy i to z uwagi na nich porozumienie powinno pojawić się względnie szybko.
Tymczasem związkowcy przekazali, że górnicy protestują już nie w sześciu – a w dziesięciu ruchach. Pod ziemią zostali również pracownicy kopalń: Bolesław Śmiały, Sośnica, Murcki-Staszic i Mysłowice-Wesoła. Patryk Kosela z WZZ Sierpień 80 poinformował, że zasłabł jeden z górników, który od poniedziałku prowadził podziemny protest na kopalni Wujek. Karetka zabrała go do szpitala.
Związkowcy nie odwołali planowanej na piątek manifestacji w Rudzie Śląskiej. Zanosi się również na protest w Warszawie. Takie plany potwierdził szef śląskiego OPZZ, Wacław Czerkawski. – Mam w planie udział w demonstracji 2 października, którą organizuje branża górniczo-energetyczna OPZZ. Tam też będziemy przedstawiać wszystkie swoje postulaty – zapowiedział Wacław Czerkawski.
WD