Miejscy urzędnicy twierdzą, że sadzą w Krakowie więcej drzew niż wycinają. Przyrodnicy i aktywiści odpowiadają: nie ma czym się chwalić. I podważają wyliczenia urzędników, bo ich zdaniem drzew w Krakowie ubywa.
Zarząd Zieleni Miejskiej poinformował, że od 2015 roku sadzi więcej drzew niż wycina. Chodzi o tereny zarządzane przez Zarząd Zieleni Miejskiej (ZZM). Obecnie rośnie na nich ok. 220 tys. drzew. W ostatnich latach średnio rocznie wycinano 1961 drzew, sadzono 2800. W 2015 r. – 2931 wycięto i 2070 posadzono, w 2016 r. – stosunek 1091 wyciętych do 1501 posadzonych, w 2017 – 2151 do 2944, w 2018 – 3090 do 4467, w 2019 – 2528 do 2937, w 2020 – 2005 do 2937, w 2021 – 937 do 3658, w 2022 – 962 do 2726. Dane nie uwzględniają małych sadzonek leśnych, których rocznie przybywa, według ZZM, nawet kilkadziesiąt tysięcy.
Inwentaryzacją ZZM objął dotychczas ok. 70 proc. wszystkich drzew na swoim terenie. I w ramach tej inwentaryzacji drzewa w gorszym stanie i stwarzające zagrożenie, a także wiatrołomy, są w pierwszej kolejności wycinane. – Z roku na rok liczba wycinek spada, co widać bardzo mocno od 2021 roku, ponieważ kondycja zieleni wysokiej poprawia się. Leciwy drzewostan jest wymieniany na młodszy i jest to zabieg konieczny – ocenia Piotr Kempf, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej. Zdaniem urzędników wiekowe drzewa po badaniach zdrowotnych trzeba wyciąć, „żeby przyszłe pokolenia mogły cieszyć się zdrową i okazałą zielenią”.
– Nie ma się czym chwalić – komentuje informacje ZZM Mariusz Waszkiewicz, prezes Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody. Według niego przelicznik stosowany przy wycince i nowych nasadzeniach powinien opierać się na mierze obwodów drzew. – Jeżeli wytnie się drzewa o łącznym obwodzie pnia 500 cm, to powinno się posadzić drzewa o takim samym łącznym obwodzie. I to byłaby kompensata. Nowo posadzone drzewo o obwodzie 14 cm będzie prawdziwą kompensatą dopiero za 40 lat – podkreśla.
Prezes Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody nie ma zastrzeżeń do usuwania uschniętych drzew, jednak uważa, że nie zawsze właściwa jest ocena tego, czy drzewo stwarza zagrożenie. Jego zdaniem, jeżeli drzewo jest stare, spróchniałe, dziuplaste, ale nie rośnie przy domu, często uczęszczanej alejce, to nie musi być zagrożeniem i nie należy go wycinać. Jeśli takie drzewo rośnie w środku parku, to można je symbolicznie ogrodzić i na tabliczce przestrzec przed chodzeniem w pobliżu szczególnie w czasie burz. – To stare drzewa mają dużą wartość przyrodniczą, są ważne dla ekosystemu – zaznacza Waszkiewicz.
Przyrodnik krytykuje tworzenie części parków miejskich na terenach zielonych. Niektóre drzewa są eliminowane, ponieważ – według projektantów parków – kolidują, np. z przyszłą ścieżką, siłownią, placem zabaw. – Niektóre sytuacje są bulwersujące – ocenia prezes Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody. Jako przykłady podaje plany parków przy ul. Kantorowickiej i w Bieżanowie. Mieszkańcy, w ramach budżetu obywatelskiego, chcieli, aby powstały tu parki, ale kiedy zobaczyli ich plany, to zmienili zdanie. Okazało się, że projekty zakładały wycinkę starych drzew. W jednym przypadku drzewa stały na przeszkodzie budowie siłowni. W drugim przypadku drzewa nie kolidowały z żadnym elementem planowanego parku, ale architekt wnioskowała o wycięcie, ponieważ obawiała się, że przewrócą się i kogoś przygniotą.
Tysiące drzew jest usuwanych z powodu inwestycji drogowych. – Kilka dużych parków powstałoby, gdybyśmy chcieli zrekompensować te wycinki – ocenia Waszkiewicz.
Zdaniem niektórych mieszkańców i aktywistów drzew ubywa. Według danych organizacji pozarządowych w latach 2015-2021 z terenu Krakowa zniknęło ok. 50 tys. drzew. – Rocznie z powierzchni miasta znika średnio kilka tysięcy drzew – twierdzi radny Łukasz Maślona, aktywista z grupy Funkcja Miasto. Podkreśla przy tym, że ZZM podaje dane tylko ze swoich terenów. Tymczasem wiele drzew jest wycinanych z posesji prywatnych, gdzie deweloperzy budują bloki, biurowce. – Tylko pod budowę tramwaju na Górkę Narodową znikło 3,5 tys. drzew. Utworzenie tramwaju do Mistrzejowic też będzie wymagało przebudowy układu drogowego i znacznej wycinki drzew. Setki drzew rocznie znika z terenów kolejowych, pod pretekstem zagrożenia dla pasażerów. Wody Polskie wycięły drzewa związku z przebudową wałów wiślanych, np. w Nowej Hucie – wyliczał radny.
Katarzyna Pilitowska z grupy Akcja Ratunkowa dla Krakowa zwraca uwagę, że część nowo posadzonych drzew nie przeżywa – m.in. dlatego, że poziom wód gruntowych obniża się, a ZZM nie podlewa nowych drzew. Część roślin pochodzi z importu. – To są drzewa niby rodzime, np. klony, wierzby, ale one przyjechały z innego kraju (….). Trudno liczyć, że np. hiszpańskie drzewo posadzone w Suwałkach przetrwa – twierdzi aktywistka. Jak zauważa, w miejsce dużych drzew sadzone są takie o obwodzie 18-22 cm. – Nie ma się co chwalić ilością, ważna jest jakość. Skupmy się na tym, żeby te drzewa przeżyły chociaż 10 lat, to i tak przybędzie im w tym czasie 2-4 cm obwodu – podsumowuje Katarzyna Pilitiowska.
Beata Kołodziej (PAP)