Mężczyzna zabił własną matkę z zimną krwią. Podczas kłótni 48-latek brutalnie bił ją i kopał. Następnie zabronił jej wychodzenia z łóżka. Po upływie kilku godzin zadał 73-latce kilka ran nożem w okolicę szyi. Pomimo silnego krwotoku, nie wezwał pogotowia ratunkowego, lecz księdza. Niestety, gdy na miejsce przyjechali powiadomieni o zabójstwie policjanci, kobieta już nie żyła. 48-latek został zatrzymany. Sąd zastosował wobec niego areszt.
W nocy z 3/4 maja policjanci z Siemianowic Śląskich otrzymali zgłoszenie, że w jednym z mieszkań mogło dojść do zabójstwa. Gdy przyjechali na miejsce, w łóżku leżała kobieta, która nie dawała oznak życia, a jej ciało i łóżko były zakrwawione. W mieszkaniu był jej 48-letni syn, którego policjanci zatrzymali pod zarzutem zabójstwa. Wstępnie zebrane informacje pozwoliły na odtworzenie tego, co zaszło w mieszkaniu. Zatrzymany przyszedł do mieszkania swojej matki popołudniu i się z nią pokłócił. Zaczął ją bić i kopać. Następnie nakazał 73-latce pozostanie w łóżku.
Pomimo, że wystraszona kobieta tak właśnie zrobiła, po upływie kilku godzin mężczyzna chwycił za nóż i zadał nim kilka ciosów swojej rodzicielce w okolice szyi. Mocno krwawiąca kobieta nie otrzymała żadnej pomocy. Wyrodny syn nie wezwał pogotowia ratunkowego, lecz postanowił zadzwonić do księdza, aby udzielił sakramentu namaszczenia. 48-latek w chwili zatrzymania był trzeźwy, nie był też nigdy notowany. Został mu przedstawiony zarzut zabójstwa. Grozi muza to przestępstwo nawet dożywotnie więzienie.
Źródło: materiały policyjne