Ze Starej Szafy. O tym, komu było dobrze

IKC
IKC

– Musiałeś mieć niezły ubaw, kiedy ludziom rozmaitych zawodów zadawałeś to pytanie, a raczej stwierdzenie. Tym bardziej, że nikt nie chciał się przyznać, że jest mu dobrze. Większość narzekała…

- reklama -

– Tak. Po latach doszedłem do wniosku, że gdybym wtedy, w drugiej połowie lat siedemdziesiątych posiadał ukrytą mikro-kamerę, powstałby ciekawy filmik obyczajowy. Z socjologicznym zacięciem i z podtekstem, mówiącym o kulcie biedy. O bojaźni może nie tyle przed bogactwem, co życiem dostatnim.

- REKLAMA -

– Jak wyglądały takie twoje spotkania?

- Advertisement -

– Pierwsze odbyło się w taksówce. W pewnym momencie ot tak, dla żartu, choć było to wypowiedziane przeze mnie zupełnie poważnie do wiozącego mnie taksówkarza: ”pan to ma dobrze”. No i facet się wyraźnie wystraszył tej mojej konstatacji. Rękami i nogami, można by rzec, bronił się, że ma dobrze. Udowadniał, jak mu jest źle w tym zawodzie. Z grzeczności nie zapytałem, czy nie myśli o zmianie na inny…

– Co odpowiedział?

– Plątał się. Najpierw zapytał, dlaczego tak uważam. Powiedziałem mu: ”pan to ma dobrze, jeździ pan sobie po Tarnowie kiedy chce, wolny zawód, nie musi pan odbębniać ośmiu godzin. A kasa leci. On na to: ”panie, ile kłopotów. Z pasażerami się człowiek naużera, czasem pijani, płacić nie chcą. A bywa, że który doniesie do Zrzeszenia ( taksówkarze byli przymusowo zrzeszeni w Zrzeszeniu Taksówkarzy- przyp. Z. Sz.) Oskarża się nas, że kombinujemy, że jeździmy okrężną, dłuższą trasą, że taryfę zmieniamy, byle wydoić pasażera. To ma być dobrze”? Wtedy postanowiłem takie pytanie zadawać także innym.

– I jak poszło?

– Niemal tak samo jak z tym taksówkarzem. Byli najpierw wystraszeni, potem biadolili, że ledwie żyją z tego co robią.

– Z kim tak rozmawiałeś?

– Na przykład z pewnym aktorem z tarnowskiego teatru. Tu myśl rozwinąłem: ”pan to ma dobrze,powiadam, występuje pan na scenie, ludzie pana lubią, oklaskują”. Przerwał mi natychmiast. ”Panie, a trema? Czasami się tekstu zapomni po wczorajszej popijawie, ludzie gwiżdżą, publika niewdzięczna jest. Eeech, jakie dobrze, jakie dobrze?. To znowu ta sama fraza do kelnera: ”podaje pan ludziom dania, które przyrządzała kuchnia, a jak pan jest uprzejmy dla konsumentów, to napiwek trafia do pana. Pan to ma dobrze”…Obruszył się. ”Panie, co się trzeba nauganiać za niektórymi, zwłaszcza w soboty. Zamówią coś, zjedzą, a płacić nie chcą. No i wina idzie na kelnera.”

Innym razem rozmawiam z wziętym wtedy w Tarnowie mechanikiem samochodowym. A tych brakowało, byli na wagę złota, znajomość z takim to było takie samo szczęście jak mieć znajomą kioskarkę, kiedy papierosy były na kartki, albo ze sklepową z mięsnego. No to mówię mu, że on to ma dobrze. Wystraszył się, więc mu objaśniam: ”znają pana wszyscy, każdy zabiega, żeby pana poznać”. ”No i co ja z tego mam? Nic. Same kłopoty. Wolna sobota, a tu komuś ważnemu samochód się popsuł i wali do mnie tylko dlatego, że szycha, z jakiegoś komitetu partii. Żadne życie, panie.

– Ciekawe obrazki. Próbowałeś takich pogaduszek teraz?

– Owszem. Ale teraz ludzie majętni milczą. Nieliczni, ze snobizmu, tak zwani nuworysze, czyli ci, którzy w pierwszym pokoleniu dorobili się majątku, lubią pochwalić się, gdzie byli na wczasach, co piją i jedzą. Nie wiem jednak, jak by zareagowali gdybym kogoś z nich zagadnął tym moim: niegdysiejszym ”pan to ma dobrze”. Duże pieniądze lubią ciszę. A wtedy? Wtedy bali się przyznać, że mają lepiej i więcej niż większość z nas…

Share This Article
Leave a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *