– Był kiedyś w Mościcach pogrzeb „porządnego komunisty”. Takiego przedwojennego. Należał, niestety, do łajdackiej, sprzedajnej KPP -Komunistycznej Partii Polski, będącej na usługach Związku Sowieckiego. Mówiono o nim w naszych Mościcach: ”komunista, ale mimo to porządny człowiek”.
Nazywał się on Stanisław Anioł i był w latach stalinowskich, aż do śmierci w 1951 roku dyrektorem Zakładów Azotowych.
Na jego pogrzebie w czerwcu 1951 zgromadziły się tłumy. Nie dlatego, że go aż tak wielbił lud, ale z tej przyczyny, że spędzono je, te tłumy, ze wszystkich niemal tarnowskich zakładów pracy.
I wtedy stała się rzecz niebywała. Jakiś towarzysz partyjny wygłosił płomienną mowę, która na pogrzebie się wszystkim podobała, ale potem, w gabinetach partyjnych, już nie.
„Śpij spokojnie towarzyszu Aniele, bo sobie na to zasłużyłeś”.
Wezwano go do jakiegoś tam komitetu partyjnego i solidnie obsztorcowano.
– Co wy tu o jakimś towarzyszu Aniele mówiliście? Na naszym, partyjnym pogrzebie? Aniołowie są w niebach, a wy co?
W Wojniczu mieszkał kiedyś tak zwany „starożytny ubek”, jak go nazywano. Starożytny, bo od niepamiętnych lat był w tej organizacji.
Był to prosty chłop, rzemieślnik metalowy, jak o nim mawiano. Ale UB wystawiło go na stanowisko Witającego.
Witał gości na rozmaitych zebraniach SD (Stronnictwo Demokratyczne) Szefem był tam Roman Wisor.
– Witam Wisiora- wołał, a głos miał donośny.
Pan Wisor protestował.
– Nazywam się Wisor, kolego.
– No mówię przecież: witam Wisiora.
Zdecydowanie gorzej było z innym ważnym wtedy rzemieślnikiem, panem Czibą.
– Witam też na naszym rzemieślniczym zgromadzeniu pana Cipę.
Były burzliwe oklaski, a ktoś z końcowych rzędów zawołał: „niech żyje cipa”, co dziś byłoby w stylu obecnych feministek.
Ale feministek wtedy nie było.