Ze Starej Szafy. Wojna w Tuchowie. Aresztowanie szpiega. Szych opowiada, Bielawski spisuje

IKC
IKC

– Jak dowiedziałeś się o wojnie, jaka ma wybuchnąć w Tuchowie?

- reklama -

– Wcześnie rano do redakcji Dziennika Polskiego zadzwonił major Dudek, naczelnik miasteczka i zarazem szef Terenowych Oddziałów Samoobrony. Podnieconym głosem zawołał do słuchawki: ”wojna! Przyjeżdżaj natychmiast!”. Usiłowałem go uspokoić, mówiąc, że dopiero co słuchałem „Radia Wolna Europa”, ale tam nic o wojnie nie mówiono. – Nie marudź, tylko przyjeżdżaj !”. To brzmiało jak rozkaz.

- REKLAMA -

– Pojechałeś?

- Advertisement -

– Majorowi trudno było odmówić. Zresztą, dziennikarze często i chętnie odwiedzali Tuchów, dla osobliwości, jaką był naczelnik. Gościł tu min. Wojciech Taczanowski, w nowej epoce współwłaściciel Dziennika Polskiego, a wtedy, w latach 70-tych minionego stulecia, autor wspominanego tu do dziś reportażu „RWD nad Tuchowem”. R. to Remian, I sekretarz KMG PZPR, W. to Wiśniewski, szef miejscowego komisariatu MO, D, to oczywiście Dudek. Witold Ślusarski z PR Kraków zrobił tu niemniej sławny reportaż radiowy „Fanfar i werble” o manewrach i defiladach dudkowego wojska…

– Pojechałeś tam. I jakże wyglądała tamta wojna?

– Na razie jeszcze jej nie było, choć Dudek czynił stosowne przygotowania. Obsadził swoimi ludźmi strategiczne miejsca: most na rzece Białej, GS, piekarnię, ratusz. W ramach manewrów „Dunajec 79” na Tuchów i okolice mieli być zrzuceni komandosi z dopiero co powołanej przez ówczesnego pułkownika Rozłubirskiego – 6 Pomorskiej Dywizji Powietrzno- Desantowej, zwanej ”czerwonymi beretami”. Mieli oni za zadanie sprawdzić jak w miasteczku działa i na ile jest sprawna obrona cywilna. Komandosi mieli niepostrzeżenie dostać się do wymienionych obiektów i wysadzić je w powietrze…

– Wysadzić w powietrze?!

– No, nie całkiem dosłownie. Wystarczyło, że w niestrzeżonym obiekcie zostawili by karteczkę z napisałem „Obiekt wysadzony”.

– I co major Dudek na to?

– Najpierw zapanował nad porządkiem i bezpieczeństwem w miasteczku. Żeby panował w nim spokój, kazał aresztować wszystkie tuchowskie prostytutki, w liczbie dwóch, bo Tuchów jako małe, wtedy 5 tysięczne miasteczko miał zaledwie dwie ladacznice. Doniesiono mu, że po miasteczku kręci się jakaś ciężarówka z siedmioma mężczyznami. Uznał, że mogą to być komandosi w cywilnych łachach. Kazał ich także aresztować i zamknąć na czas manewrów w piwnicach ratusza. Nic nie pomogły tłumaczenia, że przyjechali spod Lublina po odbiór cegły z miejscowej cegielni. Z okien ratusza major widział jak po rynku kręci się obcy mężczyzna i fotografuje obiekty: kamienice, rynek, ratusz. Uznał go za szpiega i także aresztował. Szpieg okazał się jednak być Amerykaninem, którego rodzice pochodzili z Tuchowa i prosili syna, żeby w czasie pobytu w Tuchowie zrobił pamiątkowe dla nich zdjęcia…

– No a sama wojna?

– Pierwszego komandosa aresztowano, kiedy spadał na pole koniczyny niejakiej Augustynki, 85-letniej wtedy kobiety. Wracała z chrustem na plecach z lasu, kiedy ujrzała, że na jej koniczynę ”spada coś usmolonego na twarzy, w wojskowym mundurze”. – Ludzie, Niemcy we wsi!- rzuciła się do ucieczki w stronę Mesznej Opackiej, do siedziby strażaków. Ci wywlekli z garażu „żuka”, ale nie mogli go uruchomić, bo brakowało paliwa. Dociągnęli go na to pole i pojmali komandosa kiedy akurat składał spadochron. Potem poszło jak z płatka. Obrona cywilna Tuchowa pod dowództwem majora Dudka wyłapała po kolei wszystkich siedmiu. Tuchów był wolny od wroga. Wypuszczono z aresztu prostytutki i cywilów spod Lublina.

– Pułkownik Rozłubirski musiał być wściekły?

– Jeszcze jak! Klął jak szewc. ”Jak mogliście się dać wyłapać tej cywilbandzie”- strofował swoich komandosów. ”Tylko nie cywilbandzie, bo będę musiał pana zastrzelić”- wściekł się major Dudek. Przyjechali rozjemcy i manewry zakończono suto zakrapianą naradą w sztabie LOK…

Share This Article
Leave a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *