Srodze zawiodłem się tej wiosny na czajkach, które zwykle spotykam na łąkach i polach przy Lotniczej w Tarnowie. Tej wiosny – a są to jedne z najpierwszych ptaków, wracających z zimowisk – w ogóle ich tu nie zauważyłem. Pewnie uznały, że pole, obsiane w zeszłym roku kukurydzą, której pręty sterczą teraz smętnie – nie dla nich.
Szkoda, bo to wyjątkowo wesołe ptaki. Lot czajki jest znakomity, a dzięki najrozmaitszym ewolucjom kreśli ona jakieś esy-floresy w powietrzu, przy czym skrzydła ma wtedy przeważnie złożone. Jedynie gdy leci tuż nad powierzchnią wody, porusza powoli, majestatycznie skrzydłami, szeroko rozpostartymi, a gdy tylko znajdzie się w wyższych partiach , zaczyna swoje wymyślne igraszki. Żaden z naszych rodzimych ptaków nie lata jak ona, żaden też nie potrafi w podobny sposób wykonać w powietrzu wszelkich możliwych ewolucji.
Charakterystyczny jest jej lot tokowy: najpierw ukośnym łukiem wzbija się w górę, krzycząc przy tym wniebogłosy i chichocząc, potem chwilę leci przed siebie na tej samej wysokości, wołając przy tym głośno, następnie lotem nurkowym rzuca się gwałtownie w dół, kładąc przy tym na grzbiecie, wreszcie przemyka tuż nad ziemią, jak ciężka bryła przewracając się z jednego boku na drugi, a samiec, za pomocą wydłużonych lotek wywołuje w locie osobliwy, falujący szmer.
To przemyślny ptak, odznacza się wielką czujnością, wie doskonale do których ludzi na łące czy polu może odnieść się ufnie, a których ma unikać. Daje dowody wybitnej odwagi, a nawet zuchwalstwa, kiedy do gniazda, wydłubanego w ziemi dołka, zbliża się największy jej prześladowca – lis. Napada na niego z taką zapalczywością, że drapieżnik musi w końcu uciekać. Widywałem takie sceny niejednokrotnie przy Lotniczej, gdzie czajki zaciekle broniły jajeczek albo dopiero co wyklutych młodych. Potrafi też gwałtownie atakować wielkie ptaki, takie jak czaple siwe czy bociany, o których wie, że nie dorównują jej doskonałością i zwinnością w locie. Ale przezornie unika drapieżnych ptaków, bo te potrafią niemal tyle samo, co i ona.
Zajada się chrząszczami, skorkami, komarami i ich larwami, a kiedy ma ochotę na coś większego potrafi bardzo zręcznie dreptać wokół niewielkiej dziurki w ziemi tak wytrwale, że w końcu znużona tym hałasem dżdżownica ma dość tego, i wyłazi na powierzchnię. Prosto pod dziób czajki.
W maju mamy najlepszy czas na obserwowanie powietrznych ewolucji czajek. Kiedy na dobre dojrzeje lato, w sierpniu młodzież i starszyzna stworzą większe gromady i aż do października krążyć będą po okolicy, aż pewnego dnia znikną na dobre, do kolejnej, wczesnej wiosny…
Zygmunt Szych
Fot. W. Stachoń