Po raz kolejny w tym sezonie wypada mi tu zwrócić uwagę na jerzyki. Tym razem ze zgoła niecodziennego powodu. Otóż, zgodnie z ich obyczajami, powinny one były już w połowie sierpnia zniknąć z naszego nieba, z ich radosnym szczebiotem, i polecieć na przezimowanie do Afryki. Tymczasem teraz, jeszcze w sobotę 9 września widzę je , tuż przed zmierzchem, jak uganiają się za owadami w podobny sposób jak robiły to w pełni letniego sezonu. Zupełnie jakby zapomniały, że pora odlotu do Afryki już dawno minęła!
Oczywiście, cieszy mnie to niezmiernie, bo przecież żadne inne ptaki nie dodają tyle urody swoim zachowaniem. Obserwowałem ich loty w czasie burzy, kiedy inne ptaki chowają się po rozmaitych zakamarkach. Nawet gdy wiatr osiąga prędkość ponad 70 km na godzinę i gęsto pada, jerzyki nic sobie z tego nie robiąc, kąpią się- dosłownie- w takim deszczu. A przy normalnej pogodzie śmigają wyjątkowo szybko, osiągając prędkość nawet do 220 km na godzinę!
Zdumiewające u tych wesołych ptaków jest także i to, że kiedy noc spędzają na drzewach, wiszą uczepione pazurkami nie gałęzi, jak inne ptaki, lecz …liści. Czasami zachowują jak nietoperze, kiedy np. wiszą na drucie, grzbietem równolegle do ziemi.
Pisałem już tu kiedyś o ich niezwykłych możliwościach latania. Wznoszą się wysoko, nawet na 4 kilometry, choć tam o pokarm trudno. Najczęściej jednak fruwają 100 metrów nad ziemią, bo tu najczęściej spotkać mogą to co lubią najbardziej: nawet milimetrowej wielkości latające owady i drobne pająki, unoszące się w powietrzu .Nie wyszukują jakichś konkretnych gatunków, zadowalają się każdym owadem, byle nie był za duży i dał się połknąć. Jedynie mają baczenie na owady żądlące, które z wielką starannością omijają. Łowią w locie trutnie, bo wiedzą, że te ich nie użądlą, ale już pszczoły robotnice, żądlące boleśnie są przez nie unikane. Wybór owadów latających mają niezwykły: korzystają w swoim menu aż z 500 gatunków owadów. To nieposkromionemu apetytowi jerzyków na komary ( jednego dnia jeden tylko ptak potrafi ich złowić do 5 tysięcy!) mieszkańcy osiedla Legionów w Tarnowie zawdzięczają, że owady te nie są już tak dokuczliwe jak niegdyś, gdy osiedl budowano. Nie było wtedy tu jeszcze jerzyków, i wieczorami komary były wszechobecne w mieszkaniach ku utrapieniu mieszkańców. Kiedy osiedle na dobre powstało, zamieszkały tu i jerzyki, traktując wszelkie zakamarki i wyłomy w murach jako świetne miejsce na gniazda. No i populacja komarów wydatnie zmalała!
To niebywałe, jak kochają latać. Obliczono, na podstawie bardzo starannych obserwacji, że jerzyk od opuszczenia gniazda po skończonym okresie lęgowym aż do powrotu do niego z Afryki wiosną następnego roku może nie lądować ani razu. Jedynie w czasie pobytu w Afryce zdarza im się nocą odpocząć sobie na kilka chwil,
Bywa że jerzyki, wracające do nas późno, bo dopiero ok. 20 maja, a odlatujące już w połowie sierpnia, zostają w niektóre lata znacznie dłużej. Zdaje się, że właśnie teraz mamy do czynienia z takim zjawiskiem. Bywało, że czasami odlatywały dopiero w połowie października. Z obserwacji tych ptaków wynika, że ich obecność jeszcze we wrześniu jak to ma miejsce obecnie, wróży długą, ciepłą jesień. Oby…
Zygmunt Szych