Posłowie Platformy Obywatelskiej Aleksander Miszalski i Marek Sowa zaprezentowali pod Wawelem w Krakowie słynną już Aleję Milionerów PiS. To wycięte z kartonu postacie notabli partii rządzącej, którzy zarobili wielkie pieniądze w spółkach Skarbu Państwa.
– To najważniejsi, najbogatsi pisowscy milionerzy – mówił poseł Miszalski. Przypominał słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o tym, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy i pytał, czy te zarobione przez notabli kwoty to są małe pieniądze. Milionowe zarobki polityków powiązanych z PiS zestawił też ze słowami premier Beaty Szydło o umiarze i pokorze. – W tym samym czasie 50 procent Polaków nie wyjeżdża na wakacje, bo ich na to nie stać – grzmiał Aleksander Miszalski. – A 90 osób zarobiło w spółkach w sumie 400 milionów złotych – dodał poseł PO. na koniec konferencji została rozwinięta rolka z nazwiskami polityków PiS i ich milionowymi zarobkami.

Poseł Marek Sowa przypominając słowa Beaty Szydło o pokorze, umiarze i pracy zaznaczył, że szybko zostały one zamienione na stwierdzenie „te pieniądze się im po prostu należały”. – I to tej dewizie przez ostatnich osiem lat politycy PiS są wierni – mówił poseł Sowa. Dodał, że to złodziejstwo dotyka nas bardzo dotkliwie i zżera życie publiczne.
Marek Sowa wyliczał też małopolskich notabli PiS, którzy dorobili się dużych pieniędzy. Wymienił męża Beaty Szydło, który otrzymał unijne dotacje, Zdzisława Filipa zarabiającego w jednej ze spółek Tauronu, Radosława Włoszka, prezesa Międzynarodowego Portu Lotniczego Kraków-Balice. – Roczny koszt dwuosobowego zarządu 1,4 mln złotych. To ile przytulił w ciągu ośmiu lat – pytał poseł PO. Do małopolskich milionerów na koniec dodał Daniela Obajtka, który – według Marka Sowy – mógłby stworzyć osobną aleję milionerów.
(AI GEG)