Dlaczego Aleksander Miszalski wygrał wybory na prezydenta Krakowa [analiza]

Grzegorz Skowron
Fot. FB Aleksandra Miszalskiego

Tak jak ponad 20 lat temu Jan Rokita i Zbigniew Ziobro zapewnili wieloletnią prezydenturę Jackowi Majchrowskiemu, tak teraz Małgorzata Wassermann przyczyniła się do wygranej Aleksandra Miszalskiego. Podobno historia lubi się powtarzać – w przypadku wyborów prezydenta Krakowa mamy do czynienia z takim przypadkiem, choć nieco inni aktorzy zagrali na scenie politycznej. A ironia losu polega na tym, że największy sukces wyborczy PO w Krakowie to zasługa posłanki PiS.

- reklama -

Dwa plus dwa nie zawsze daje cztery

- REKLAMA -

Zacznijmy analizę wygranej Aleksandra Miszalskiego od matematyki…

- Advertisement -

W pierwszej turze kandydat Koalicji Obywatelskiej dostał nieco ponad 110,5 tys. głosów. Kandydaci, którzy odpali po pierwszym głosowaniu, ale poparli Miszalskiego przed drugą turą, otrzymali 21,3 tys. głosów (Andrzej Kulig) i 9,1 tys. głosów (Rafał Komarewicz). To oznacza, że w drugiej turze Aleksander Miszalski powinien zebrać ok. 141 tys. głosów.

Z kolei Łukasz Gibała do swoich 79,5 tys. głosów z pierwszej tury, w drugiej mógłby mieć dodane 58,8 tys. głosów Łukasza Kmity z PiS i 14,8 tys. głosów Konrada Berkowicza z Konfederacji. Czyli 21 kwietnia Gibała powinien mieć ich ponad 153 tys.

To dlatego mimo ogłoszenia sondażowych wyników, które dawały wygraną Miszalskiemu, obaj kandydaci ostrożnie wypowiadali się na temat tego, czy wygrali czy przegrali. Aleksander Miszalski miał obawy, że jednak matematyczne sumowanie elektoratów będzie działać na jego niekorzyść. Łukasz Gibała miał nadzieje, że matematyka jest nieubłagana – z korzyścią dla niego.

Przypomnijmy, że ostatecznie w drugiej turze Aleksandra Miszalskiego poparło 133 703 wyborców, a Łukasz Gibałę – 128 269. Różnica głosów – 5 434 na korzyść tego pierwszego.

…i wtedy wchodzi Małgorzata Wassermann

Nie tylko w tym przypadku przeniesienie zasad matematyki na zachowania wyborcze nie sprawdziło się. Ale nawet biorąc pod uwagę, że część głosujących na Konrada Berkowicza w pierwszej turze poparła w drugiej Aleksandra Miszalskiego, nie da się wytłumaczyć wygranej kandydata KO. Przecież część głosujących na Rafała Komarewicza poparła z kolei Łukasza Gibałę, więc zyski i straty obu kandydatów były podobne.

Kluczowe były zachowania wyborców PiS. To oni zdecydowali, że prezydentem Krakowa został kandydat „wrogiej” partii – Platformy Obywatelskiej. A właściwie nie zdecydowali, tylko brakiem swojej obecności w drugiej turze przesądzili o wyniku wyborów.

I nie da się ukryć, że decydujący był apel posłanki PiS Małgorzaty Wassermann, która wbrew stanowisku partii Jarosława Kaczyńskiego ogłosiła na kilka dni przed drugą turą, że nie odda głosu na Łukasza Gibałę. Do wyborców PiS płynęły więc sprzeczne komunikaty, a część z nich, którzy uznali, że ani Gibała, ani Miszalski nie zasługują na ich głos, znalazła potwierdzenie dla swojej opinii i usprawiedliwienie, by odpuścić sobie głosowanie w drugiej turze.

I tu liczby nie kłamią. 21 kwietnia w wyborach w Krakowie wzięło udział o ponad 25 tys. osób mniej niż 7 kwietnia. Do tego blisko 2,3 tys. oddało głos nieważny. Wyborcy Andrzeja Kuliga raczej gremialnie poszli do urn, bo przecież to zwolennicy kończącego rządy Jacka Majchrowskiego, dla którego Łukasz Gibała to największy wróg. I suma głosów Miszalskiego oraz Kuliga z pierwszej tury to prawie wynik Miszalskiego z drugiej tury. Gdyby wyborcy PiS tłumnie stawili się przy runach 21 kwietnia, to Łukasz Gibała cieszyłby się ze zwycięstwa, a ni smucił z trzeciej porażki w wyścigu do fotela prezydenta Krakowa.

Oczywiście ogromne znaczenie dla wygranej Miszalskiego miały wpływ sensacyjne wyniki pierwszej tury. Uchodzący za faworyta Łukasz Gibała ją przegrał i to ze znaczną stratą (10 tys. głosów) do Aleksandra Miszalskiego, któremu niektóre sondaże wróżyły przecież, że nie dostanie się do drugiej tury. Podjęty przez Gibałę pościg mógł zakończyć się sukcesem, gdyby nie wkroczyła Małgorzata Wassermann. Oczywiście nie zrobiła tego dla kandydata KO, nie dogadała się z nim (jak już sugerują niektórzy dziennikarze). Zrobiła to z sympatii do odchodzącego prezydenta Jacka Majchrowskiego. Czy za jego namową? Ciekawe, czy tego kiedyś się dowiemy…

Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski i posłanka PiS Małgorzata Wassermann (fot. Agencja Informacyjna GEG)

Wina Rokity i Ziobry

I tu wróćmy do roku 2002… Dawano, dawno temu mamy wtedy pierwsze wybory bezpośrednie prezydenta Krakowa. W pierwszej turze faworytem jest Józef Lassota, wówczas były prezydent Krakowa (w wyborach nie startuje urzędujący wówczas prezydent Andrzej Gołaś). Jego rywalami są przede wszystkim znany powszechnie Jan Rokita z PO i wschodząca gwiazda PiS Zbigniew Ziobro, a gdzieś w tle do prezydentury aspiruje były wojewoda z rekomendacji SLD, w wyborach bezpartyjny Jacek Majchrowski.

Wyniki pierwszej tury też są szokiem, bo nie ma w niej ani Rokity, ani Ziobry, a znalazł się w niej Majchrowski.

Dla wielu obserwatorów sceny politycznej oczywiste wydaje się, że Rokita i Ziobro przynajmniej nieformalnie poprą Lassotę, bo wszyscy wywodzili się z solidarnościowej części sceny politycznej. Jednak obaj (i do tego jeszcze Kazimierz Kapera z LPR) oznajmiają, że na Józefa Lassotę nie zagłosują. Nienawiść polityków rozpadającej się wtedy AWS do Unii Wolności jest większa niż do kandydata wspieranego przez SLD. Efekt? Wybory niespodziewanie wygrywa Jacek Majchrowski – różnicą 1421 głosów. A potem rządzi przez blisko 22 lata, wygrywając kolejne wybory korzystając ze sporu na linii PO-PiS.

Kluczowe było jednak pierwsze wyborcze zwycięstwo, bo gdyby wtedy przegrał, pewnie nie zapisałby się w historii Krakowa. Bez względu na to, kto i jak ocenia jego rządy, Jacek Majchrowski jako prezydenta Krakowa będzie miał swoje miejsce w historii dawnej stolicy Polski. I to zawdzięcza najpierw Janowi Rokicie i Zbigniewowi Ziobro, a dopiero potem swoim działaniom. Tak jak swoją szansę na wpisanie się na kolejnych kartach krakowskich kronik Aleksander Miszalski zawdzięcza Małgorzacie Wassermann.

Grzegorz Skowron (Agencja Informacyjna GEG)

Share This Article
Leave a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *