Cracovia wygrała w 6. kolejce z kończącym mecz w dziewiątkę Górnikiem Zabrze 3:2 i jest liderem piłkarskiej ekstraklasy. Sytuacja na górze może się jednak zmienić w niedzielę, gdy odbędą się m.in. dwa szlagiery – Lech Poznań zagra z Pogonią Szczecin, a Śląsk Wrocław z Legią Warszawa.
W Krakowie gospodarze długo mieli kłopoty z Górnikiem. Do 73. minuty przegrywali 1:2, ale wówczas – w ciągu pięciu minut – padły dwie bramki dla Cracovii. Ta decydująca, na 3:2 dla „Pasów”, po samobójczym trafieniu Hiszpana Manu Sancheza. Zabrzanie kończyli mecz w dziewiątkę, więc trudno w takiej sytuacji myśleć o odrabianiu strat. W 57. minucie czerwoną kartkę zobaczył Rafał Janicki, a w 84. minucie do szatni został odesłany Kryspin Szcześniak.
„Rozegraliśmy dobrą pierwszą połowę, kontrolowaliśmy grę. (…) To była porażka na własne życzenie. Różnica jednego, a potem dwóch zawodników sprawiła, że przewaga Cracovii była coraz większa” – powiedział trener Górnika Jan Urban.
W innych sobotnich meczach Motor Lublin zremisował z Puszczą Niepołomice 0:0, a wieczorem Piast Gliwice wygrał z Zagłębiem Lubin 1:0 po golu Damian Kądziora w 45. minucie.
Liderem jest Cracovia – 13 punktów. O dwa wyprzedza Raków, Widzew i właśnie drużynę z Gliwic, która awansowała na czwarte miejsce. Zespoły z Częstochowy i Łodzi swoje mecze rozegrały w piątek. Raków pokonał na wyjeździe beniaminka Lechię Gdańsk 2:1, choć jeszcze do 87. minuty przegrywał z ostatnim zespołem tabeli. W końcówce zwycięstwo gościom zapewnili sprowadzeni latem Patryk Makuch i Norweg Jonatan Braut Brunes.
„To spotkanie było słabe w naszym wykonaniu. Można nawet powiedzieć, że do 60. minuty nie było nas na boisku. Ruszyliśmy się po straconej bramce, co dało nam zwycięstwo” – przyznał trener Rakowa Marek Papszun.
Natomiast łodzianie wygrali u siebie z Radomiakiem Radom 3:2, a meczowi towarzyszyło wiele wydarzeń upamiętniających Franciszka Smudę, zmarłego niedawno w wieku 76 lat. Słynny trener największe sukcesy w piłce klubowej osiągnął właśnie z Widzewem – dwukrotnie wywalczył mistrzostwo Polski (1996, 1997), a w 1996 roku awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Na niedzielę zaplanowano trzy mecze, których wynik będzie mieć duże znaczenie dla układu w czołówce tabeli.
Najpierw (o godz. 14.45) broniąca tytułu Jagiellonia Białystok zagra na wyjeździe z beniaminkiem GKS Katowice. Podopieczni Adriana Siemieńca zgromadzili 9 pkt, ale rozegrali dopiero cztery mecze ligowe (mają jeden zaległy z 4. kolejki).
O godz. 17.30 w Poznaniu spotkają się drużyny z dorobkiem 10 punktów. Lech podejmie Pogoń, która jest dla niego niewygodnym rywalem. W poprzednim sezonie „Kolejorz” przegrał jesienią w Szczecinie aż 0:5, uległ Pogoni również w ćwierćfinale Pucharu Polski – u siebie 0:1 po dogrywce.
Natomiast wieczorem (20.15) Śląsk podejmie Legię, która – podobnie jak Lech i Pogoń – zgromadziła 10 pkt. Szkoleniowcem wrocławian jest Jacek Magiera, w przeszłości piłkarz, a później trener warszawskiej drużyny.
Ze Śląskiem w minionym sezonie zdobył wicemistrzostwo Polski, ale obecna edycja jest na razie mniej udana. Jego podopieczni nie wygrali jeszcze żadnego ligowego meczu (mają jeden zaległy) i z dorobkiem 3 pkt zajmują dopiero 15. miejsce, odpadli też w eliminacjach Ligi Konferencji, po zaciętym dwumeczu z FC Sankt Gallen.
Obecną kolejkę zakończy poniedziałkowe spotkanie drużyn z dolnych rejonów tabeli. Przedostatnia Korona Kielce (2 pkt) podejmie czternastą Stal Mielec (4 pkt).
(PAP)