Władze Krakowa zapowiadają szybką budowę metra. Okazuje się jednak, że kłopoty są już na samym starcie. I to bardzo poważne! Krakowscy urzędnicy nie mogą wydać decyzji środowiskowej dla tej inwestycji, zatwierdzającej przebieg trasy metra. Powód? W pasie przeznaczonym pod pierwszą linię metra działki ma rodzina prezydenta miasta Aleksandra Miszalskiego i wiceprezydenta Stanisława Mazura. To dlatego całą dokumentację przekazano do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a ono ma wskazać gminę, która zajmie się postępowaniem w sprawie wydania decyzji środowiskowej dla metra, a potem jej wójt (burmistrz) wyda samą decyzję.
„Jesteśmy o krok bliżej budowy metra w Krakowie!” – poinformował kilka dni temu w mediach społecznościowych prezydent miasta Aleksander Miszalski. W praktyce to raczej krok w bok – wymuszony przez przepisy. Gdyby Urząd Miasta Krakowa wydał decyzję środowiskową dla metra, byłaby ona nieważna z powodu konfliktu interesów.
Urząd Miasta Krakowa przygotowywał się do wydania tej decyzji. W dokumentacji musi się znaleźć wykaz wszystkich nieruchomości, które są potrzebne do zrealizowania inwestycji. – I gdy zaczęliśmy kompletować te dane, okazało się, że wśród wielu właścicieli pojawiają się takie nazwiska jak Miszalski i Mazur – opowiada nam jeden z urzędników. Nie chce zdradzić, czy właścicielami działek na przebiegu metra jest sam prezydent Aleksander Miszalski i wiceprezydent Stanisław Mazur, czy też ktoś z ich rodziny. – To nie ma znaczenia – podkreśla nasz rozmówca. – W takim przypadku prezydent Krakowa nie może wydać decyzji środowiskowej, bo zrobiłby to wiedząc o konflikcie interesów. Właścicielami działek nie może być ani sam prezydent, ani nikt z jego najbliższej rodziny. Stąd konieczność przekazania dokumentacji do Samorządowego Kolegium odwoławczego – tłumaczy urzędnik.
To jednak nie koniec kłopotów. SKO to instytucja, która zajmuje się badaniem, czy wydane decyzje administracyjne są zgodne z prawem, a nie wydawaniem takich decyzji. – Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Krakowie wskaże gminę, do której trafi nasza sprawa – słyszymy od urzędnika krakowskiego magistratu. Decyzja środowiskowa dla metra wiąże się z bardzo poważnym i skomplikowanym postępowaniem. Nawet Urząd Miasta Krakowa, moloch administracyjny, miałby problemy z dopięciem wszystkiego na ostatni guzik. Tymczasem zadanie to przejmie dużo mniejsza gmina, gdzie urzędników jest mniej i gdzie tak dużej inwestycji jak metro nigdy nie przygotowywano.
I to ma być krok naprzód w przygotowaniach do budowy metra? Co ciekawe, ani urzędnicy, ani prezydent nie informowali o tych komplikacjach. Przekazanie dokumentacji dla metra do SKO przedstawiono jako coś naturalnego, a to wyjątek, stosowany w nielicznych przypadkach. „Urząd Miasta przekazał do Samorządowego Kolegium Odwoławczego dokumentację konieczną do wydania decyzji środowiskowej. Otworzy to drogę do ogłoszenia przetargu na prace projektowe i budowlane. Przygotowanie decyzji środowiskowej jest najistotniejszym i najbardziej czasochłonnym etapem. W przyszłym roku miasto wybierze wykonawcę dla I etapu metra, którego koszty zostaną pokryte przez budżet państwa, fundusze unijne i miasto” – czytamy we wpisie prezydenta Aleksandra Miszalskiego.
Właśnie dzisiaj (10 października 2024) w porannej rozmowie Radia Kraków poprzednik Aleksandra Miszalskiego – prof. Jacek Majchrowski, wieloletni prezydent miasta, powiedział, że nie wierzy, by w tej kadencji udało się wbić pierwszą łopatę na budowie metra. Obecny prezydent ma na to jeszcze 4,5 roku. Teoretycznie czasu jest jeszcze sporo, ale optymistom przypomnijmy, że walka władz lotniska w Balicach o decyzję środowiskową dla nowego pasa startowego dla samolotów trwa już 10 lat… I nie wiadomo, kiedy ta decyzja zostanie wydana.
Grzegorz Skowron (AI GEG)