Miał ponad promile alkoholu w organizmie. Był jednym z pierwszych kierowców, którego objęły przepisy o konfiskacie samochodu za jazdę po pijanemu. Wsiadł za kierownicę, by ratować swojego syna – zawiózł go do szpitala. Przed samym szpitalem wjechał w ogrodzenie i na rękach doniósł dziecko na szpitalny oddział ratunkowy. Prokuratura uwzględniła te okoliczności i umorzyła postępowanie w sprawie tego zdarzenia.
O umorzenie śledztwa i odstąpieniu od ukarania tarnowskiego kierowcy informuje Radio Kraków. – Zweryfikowano linię obrony podejrzanego. Na skutek tych czynności prokuratura doszła do wniosku, że w sprawie mamy do czynienia z artykułem 26. KK. Zgodnie z którym istnieje możliwość wyłączenia odpowiedzialności karnej sprawcy w sytuacji, w której ratuje życie i zdrowie innej osoby. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia. Zdaniem lekarzy dziecku zagrażało niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Monitoring został zabezpieczony, a świadkowie zostali przesłuchani. Te wszystkie okoliczności w połączeniu z wyjaśnieniami podejrzanego pozwoliły na podjęcie decyzji o umorzeniu postępowaniu w tym zakresie – powiedziała Radiu Kraków Barbara Glazer-Podobińska, Prokurator Rejonowy w Tarnowie.
To był pierwszy przypadek w Polsce zastosowania przepisów o konfiskacie samochodu za jazdę po alkoholu.
Dwie godziny po wejściu w życie ustawy mówiącej o konfiskacie samochodu, w przypadku jazdy w stanie nietrzeźwości, tarnowscy policjanci zostali wezwani w związku z uszkodzeniem ogrodzenia. Na miejscu okazało się, że 42-letni tarnowianin przyjechał do tarnowskiego szpitala ze swoim kilkuletnim synem, który wymagał interwencji lekarskiej. Jadąc po trawniku mężczyzna stracił kontrole nad kierowanym nissanem i uderzył w szpitalne ogrodzenie. Kierowca został poddany badaniu trzeźwości i wówczas okazało się, że nie powinien kierować pojazdami mechanicznymi. W jego organizmie było ponad 2,5 promila alkoholu.
(AI GEG)