„Połącznie gry o wynik i przebudowy zespołu nie jest proste, ale nie ma innej możliwości” – podkreślił były reprezentacyjny piłkarz Marek Koźmiński przed inauguracją nowej edycji Ligi Narodów UEFA, którą biało-czerwoni rozpoczną w tym tygodniu od wyjazdowych meczów ze Szkocją i Chorwacją.
Były wiceprezes PZPN uważa, że utrzymanie się w najwyższej dywizji Ligi Narodów będzie miało duży wpływ na polski futbol, bo od tego zależy pozycja w rankingu, a także otwiera to dodatkową ścieżkę awansu na wielkie imprezy, z czego ostatnio kadra Michała Probierza skorzystała w kwalifikacjach mistrzostw Europy. „Z drugiej strony reprezentacja przechodzi dogłębne zmianę. To się już dzieje i jeśli Michał Probierz miałby gdzieś próbować nowych zawodników i popełniać błędy, to absolutnie w Lidze Narodów. Oczekuję zatem od selekcjonera, że po tych meczach będziemy mieć już drużynę przygotowaną do eliminacji mistrzostw świata. Połącznie gry o wynik i przebudowy zespołu nie jest proste, ale nie ma innej możliwości. Wszyscy mają taki sam kalendarz i muszą sobie z takim wyzwaniem radzić” – zaznaczył.
Po mistrzostwach Europy karierę zakończył Wojciech Szczęsny, który przez kilkanaście lat był bramkarzem numer jeden. Zdaniem Koźmińskiego kadrę czeka teraz walka o zwolnione miejsce, która potrawa przez kilka miesięcy. „Szkoda, że na razie w tej walce jest jeden wielki nieobecny – Kamil Grabara. Sportowo się na pewno na to zasłużył. Dla mnie rywalizacja o przyszłość polskiej bramki powinna się toczyć pomiędzy Grabarą i Marcinem Bułką. Podkreślam – o przyszłość. Łukasz Skorupski jest bardzo dobrym bramkarzem, ale ma już 33 lata. Wprawdzie dla bramkarza to nie jest aż tak dużo, ale mówimy o perspektywie dobrych kilku lat. Pominięcie Grabary to niezrozumiała decyzja trenera. Patrząc na atuty czysto sportowe nie dało się go nie powołać. A to, że jest kontrowersyjną postacią? Z takimi sprawami trzeba sobie radzić. Nie dać komuś szansy, bo jest kontrowersyjny poza boiskiem? Ja tego nie +kupuję+” – analizował.
Najwięcej obaw Koźmińskiego dotyczy formacji defensywnej. Wśród powołanych zabrakło Bartosza Salamona, który dość niespodziewanie przegrał rywalizację o miejsce w składzie Lecha Poznań. „Bartek na pewno nie jest przyszłością kadry, bo ma 33 lata. W Euro 2024 zagrał dobry mecz z Holandią w mistrzostwach Europy, choć trochę był zamieszany w stratę dwóch bramek. Nie gra jednak w klubie i jest to też pewien symptom zmian. Trzy miesiące temu był dla mnie pełnowartościowym reprezentantem. Trener musi sobie radzić z tym co ma, a według mnie, jeśli chodzi o obrońców, to jesteśmy bardzo ubodzy” – przyznał były defensor m.in. Hutnika Kraków, Udinese Calcio, Brescii czy Górnika Zabrze.
W drugiej linii powołanie otrzymał m.in. Mateusz Bogusz z Los Angeles FC, który nie załapał się do kadry na ostatnie Euro 2024, ale w meczach MLS prezentuje wysoką formę i zdobywa efektowne bramki po strzałach z dystansu. Trener Probierz bardzo zachęcał piłkarzy do podejmowania takich prób. „Powołanie Bogusza jest jak najbardziej zasłużone i wynikające z jego dobrej gry. Zostanie sprawdzony w treningu, a pewnie i w meczu. MLS jest mocna, ale jednak to wciąż nie jest europejska topowa liga. Widzieliśmy przypadek Karola Świderskiego, który trafił stamtąd do Serie A i miał problemy. Nie chcę ujmować dokonań Boguszowi, ale ciekawi mnie, jak sobie poradzi. W drugiej linii też nie mamy zbyt wielkiego wyboru. Niektórzy zawodnicy jak np. Jakub Piotrowski obniżyli loty. Piotrowski z marca i Piotrowski z czerwca to byli dwaj różni piłkarze” – ocenił.
Absolutnym debiutantem w kadrze jest Mateusz Kowalczyk. 20-letni pomocnik GKS Katowice rozegrał zaledwie pięć spotkań w ekstraklasie. „Widać, że trener cały czas szuka. Ja natomiast przestrzegam przed zbytnim +pompowaniem+ i twierdzeniem, że to jest nasza przyszłość. Przykład Patryka Pedy jest znaczący. Zagrał dwa mecze, pojawiły się opinie, że to obrońca na lata, a dzisiaj trudno go gdzieś znaleźć. Każde takie powołanie jest szeroko komentowane, ale takie niespodzianki też robił Adam Nawałka. Jedne wypalały, jak np. Krzysztof Mączyński, ale inne nie. Spokojnie więc z takimi ocenami i to w obydwie strony. Nie przesadzajmy z pytaniami +po co?+, a potem nie wystawiajmy zbyt pochopnie wysokich ocen na podstawie jednego udanego meczu, bo to o niczym nie świadczy” – przestrzegł srebrny medalista igrzysk w Barcelonie.
Kibiców może niepokoić trochę sytuacja lidera drugiej linii Piotra Zielińskiego, który od kilku miesięcy ma problemy z regularną grą; najpierw w Napoli, a po zmianie klubu w Interze Mediolan. Koźmiński nie podziela tych obaw. „Piotrek na razie przegrywa rywalizację w Interze, ale sezon jest długi. Każdy trener jest przywiązany do zawodników, którzy wywalczyli mistrzostwo Włoch. On swoje miejsce tam znajdzie” – nie miał wątpliwości.
W ataku Probierz powołał „żelazną” czwórkę, czyli: Roberta Lewandowskiego, Adama Buksę, Krzysztofa Piątka i Świderskiego. Tutaj można mieć najmniej obaw, bo zwłaszcza Lewandowski i Piątek początek sezonu mają bardzo udany. „Robert potwierdza kolejny raz, że jest światowej klasy piłkarzem. Cieszy też skuteczność Piątka. Mamy także Buksę, który w Danii jest ważnym zawodnikiem swojej drużyny klubowej” – zauważył.
Generalnie Koźmiński z dużą ostrożnością ocenia najbliższą przyszłość reprezentacji. „Nasza kadra z kwartału na kwartał jest coraz słabsza. Skupiłbym się przede wszystkim na defensywie, bo są duże problemy z zestawieniem tej formacji. Jakub Kiwior nie podnosi się z ławki w Arsenalu, a to nie jest zawodnik pokroju Zielińskiego, który może pół roku nie grać i tak sobie poradzi. Jan Bednarek jak gra to jego drużyna przegrywa wszystko. Jedynie Sebastian Walukiewicz przechodząc do Torino potwierdził, że zrobił krok do przodu. Zastanawia mnie też, jakie będzie ustawienie defensywy. Na grę czwórką brakuje lewego obrońcy. Przy trójce z kolei ustawianie na prawym wahadle Przemysława Frankowskiego ogranicza jego atuty i jest mi go po prostu żal. Taktycznych wątpliwości jest wiele. Pewnie inaczej zagramy ze Szkocją, inaczej z Chorwacją czy potem z Portugalią” – kontynuował analizę.
Według niego problem w defensywie cały czas się pogłębia. „Kontuzjowany jest Matty Cash, który nie jest faworytem trenera. Może wreszcie sprawdzi się Kamil Piątkowski, który zaczął dobrze grać w klubie. Trzeba dać mu szansę. Walukiewicz, Kiwior, Piątkowski to są jeszcze młodzi zawodnicy, którzy mogliby przez kilka lat występować w reprezentacji, ale to trzeba odpowiednio ustawić i zgrać. Tak więc oczekuję, że dzięki meczom w Lidze Narodów stworzymy powtarzalną formację i na jakiś sposób gry się zdecydujemy” – podsumował Koźmiński.
Biało-czerwoni rozpoczną Ligę Narodów czwartkowym spotkaniem w Glasgow ze Szkotami, a trzy dni później w Osijeku zagrają z Chorwatami.
Autor: Grzegorz Wojtowicz (PAP)