Jeszcze tydzień przy obecne pogodzie i zbierać można będzie jeżyny, które tego lata obrodziły- podobnie zresztą jak zdecydowana większość owoców- wyjątkowo obficie. Spotykane szczególnie pospolicie na niżu i Podkarpaciu, na obrzeżach lasów,w zaroślach, na miedzach i przydrożach krzaki jeżyny, w naszym regionie nazywane czernicami- dosłownie uginają się od owoców. Na razie są jeszcze niedojrzałe, czerwonawe, ale wkrótce nabiorą intensywnie ciemnej barwy i będzie można je zrywać.
Dwie odmiany jeżyn rosnących w naszym kraju mają znaczenie lecznicze. Są to jeżyna fałdowana i jeżyna popielica, z owocami przypominającymi śniady nalot na powierzchni. Rzecz jednak nie dotyczy samych owoców, które, wyjątkowo smaczne i pełne witamin, znakomicie nadają się do wszelkich przetworów: galaretek, dżemów, soków i kompotów. Surowcem zielarskim natomiast w obu przypadkach są… liście jeżyny. W przypadku jeżyny fałdowanej zbieraliśmy je wiosną i na początku lata, więc tamten sezon mamy już za sobą. Warto natomiast wyszukać jeżyny popielicy, której liście zbiera się właśnie teraz, pod koniec lata i na początku jesieni.
Liście tej odmiany, podawane w formie odwaru działają przeciwbakteryjnie, przeciwzapalnie i przeciwbiegunkowo, zalecane są także przy schorzeniach żołądka i jelit. Stosuje się je także jako lek moczopędny, napotny i regulujący przemianę materii,mają zatem uniwersalne znaczenie. Warto zatem wrócić z wczesnojesiennej wyprawy za miasto z liśćmi popielicy, wysuszyć je starannie, zamknąć w słoiku i dołączyć do domowej apteczki.
Tekst i zdjęcie: Zygmunt Szych