I któż by przypuszczał, że ptak o tak dziwacznej nazwie nie jest ani ślepy, ani tym bardziej nie jest wroną? Mowa o ślepowronie, ptaku należącym do rodziny czaplowatych. Czyli jednej z wielu rodzajów tych ciekawych ptaków. Należą do niego: bardzo popularna czapla siwa, purpurowa, biała, nadobna, modronosa, bąk, a także najmniejsza z naszych czapli, czyli bączek.
Czapla ślepowron nie bez powodu nazywana bywa czaplą nocną, nocorykiem albo wręcz… gawronem nocnym. Jeden z najbardziej znanych polskich ornitologów, Bronisław Ferens opisywał jak w okresie lęgowym, wiosną, ptaki te stoją godzinami w pobliżu swoich gniazd. Nieruchome, niezgrabne, na jednej nodze, dają się łatwo wtedy podejść i ani myślą przerywać drzemkę. Z takich obserwacji wysnuto zatem wniosek, że ptak ten niedowidzi i stąd pierwszy człon jego dziwacznej nazwy. A ta wrona? Otóż kiedy odzywają się do siebie, siedząc na wysokich drzewach lub ostrzegając przed niebezpieczeństwem, słychać ich daleko niosący się, ochrypły głos, przypominający jako żywo krakanie krukowatych, zwłaszcza wrony właśnie. No i w ten oto sposób obie te obserwacje, wzrokowe i słuchowe, znalazły się w oficjalnym nazewnictwie czapli ślepowrona, choć ani on ślepy, ani też wroną czy gawronem nie jest…
Ślepowronów w Polsce mamy niewiele, przed kilkoma laty doliczono się ich zaledwie 900 par, gniazdujących niemal wyłącznie w ośmiu tylko koloniach, zlokalizowanych w dolinie górnej Wisły. Nielicha to zatem gratka, spotkać ślepowrona w naszych stronach „na żywo”. Możliwe to jest teraz właśnie, kiedy „lata złote nogi szykują się do drogi”. O tej to porze aż do połowy października, ślepowrony wędrują w stadach i można je tu i ówdzie zobaczyć. Mnie udało się to kilka razy zaledwie. Po raz pierwszy na drzewach noclegowych nad Białą , między Pławną a Zborowicami, w miejscach nazywanych „przełomem Białej”, bo rzeka zwęża się tu malowniczo i przez kilkaset metrów płynie w wąskiej, skalistej kotlinie, meandrując nader ciekawie. I właśnie przybrzeżne drzewa wybrały sobie ślepowrony na drzemkę w ciągu dnia. Widziałem jak zbliżają się do nich, majestatycznie kołując szybowcowym lotem. A potem, kiedy już na dobre się tu rozgościły, zręcznie posuwały się wśród gałęzi, by znaleźć sobie jeszcze lepsze miejsce do spania. Trwały tak w błogim letargu aż do późnego zmierzchu, a kiedy zapadła noc, rozleciały się po okolicy. I wtedy słychać było ich krukowate porykiwanie: nic dziwnego, że nazywany bywa ślepowron także… nocorykiem! A skoro zwinnie porusza się ciemnościach, nie może być ślepym ptakiem.
Innym miejscem, gdzie czasem późnym latem lub wczesną jesienią spotkać można ślepowrona są Lasy Wierzchosławickie. Czasem, przygarbione i nieruchawe, drzemią, stojąc na jednej nodze nad stawem, bywa że w towarzystwie krewniaczek, czapli siwych, choć polować na drobne rybki, skorupiaki, mięczaki wolą jednak w samotności. Potrafią błyskawicznie jak na tak z pozoru ślamazarnego i nieruchawego ptaka, wyprostować gwałtownie zgiętą i spoczywającą na barkach szyję, uderzając jak harpunem w niczego nie spodziewająca się ofiarę. Zobaczyć na własne oczy takie niezwykłe polowanie to niezwykłe przeżycie!