Doprawdy trzeba nielichej fantazji ale i poczucia humoru by niewielkiego ptaszka z rodziny wójcików nazwać po łacinie „collybita”, czyli „liczący pieniądze.” Ale jest w tym sporo prawdy: jak podaje prof. Jan Sokołowski, wybitny polski ornitolog, charakterystyczny śpiew pierwiosnka, bo o nim mowa- przypomina jako żywo brzęk metalowych pieniędzy.
Jak wskazuje polska nazwa tego miłego, ruchliwego ptaka- „pierwiosnek” – bierze się stąd, że wczesną wiosną tuż po powrocie z południa Europy jako pierwszy zaczyna miłe trele, jakby oznajmiał światu, że właśnie rozpoczyna się najpiękniejsza pora roku. I będzie tak „liczył pieniądze„ od marca aż do sierpnia. Potem na jakiś zamilknie, ale gdy tylko w październiku słońce mocnej przygrzeje, znowu wróci do owego ”liczenia forsy,”czyli delikatnego, miłego dla ucha śpiewu.
Ma pierwiosnek osobliwy obyczaj, polegający na zaczepianiu ptaków, które pojawią się jego rewirze. Łapie wtedy za pióra nawet dwa razy większe od niego ptaki,takie jak np. drozd śpiewak. Ale gdy tylko ten zwróci się jego kierunku, natychmiast daje nura w gęste krzaki lub trawę.
Tam też, w gęstwinie jeżyn lub w trawie buduje swoje gniazdo, wyglądające na pierwszy rzut oka jak kępa zeszłorocznych traw.
Życie małżeńskie pierwiosnka też jest osobliwe. Budową gniazda i wysiadywaniem młodych zajmuje się wyłącznie samiczka, pan pierwiosnek nie jest zupełnie zainteresowany wychowywaniem dzieci. Także pani pierwiosnkowa musi zadbać o wyżywienie gromadki 4- 6- młodych. Ale i zadbać o siebie, co pewien czas zrywając się z gniazda w poszukiwaniu owadów, które są jej i jej dzieci wyłącznym pożywieniem….
Zygmunt Szych