Parokrotnie udało mi się wypatrzeć sóweczkę, najmniejszą z naszych sów, jak siedziała na swojej czatowni, na jednym z dębów rosnących tuż nad brzegiem stawu Wróblik. Widziałem przez lornetkę jak z zapałem wpatruje się w swoją przyszłą zdobycz- sikorę bogatkę, która „urzędowała” w pobliżu. Sóweczka intensywnie się w nią wpatrywała, poruszając przy tym niespokojnie ogonem, aż w końcu zdecydowała na atak,wysuwając znienacka szpony którymi zadławiła sikorę…
Nazywają ją w niektórych regionach karliczką dla jej mikrego wzrostu: jest zaledwie wielkości szpaka i ma rozpiętość skrzydeł sięgającą ledwie ponad 30 centymetrów. Porównajmy ją z dalekim krewnym, puchaczem, największą krajową i zarazem europejską sową. Ta osiąga rozpiętość skrzydeł dochodząca nawet do 170 cm!
Sóweczka to mały, ale zuchwały ptak. Od swoich krewniaków różni się tym, że preferuje drobne ptaki w swojej diecie, na myszy i inne drobne gryzonie poluje sporadycznie. A skoro tak, to aktywna jest w ciągu dnia, zwłaszcza rano kiedy ptaki się budzą, i o zmierzchu, gdy jej ofiary „kładą się spać”. Na ogól poluje ze swojej ulubionej czatowni, ale bywa i tak, że ugania się za zdobyczą w koronach drzew.
Kiedy trafi jej się dobry dzień i ma nadmiar zdobyczy, której nie jest w stanie zjeść, chomikuje ja w rozmaitych zmyślnych kryjówkach w koronach drzew, często w dziupli po dzięciole dużym, gdzie zamieszkuje. Czasami w takiej spiżarni znajduje się nawet do 20 zdobyczy, głównie sikor i mysikrólików. Ale potrafi też zapolować na sporego ptaka: profesor Jana Sokołowski opisuje walkę sóweczki z równym jej wielkością i silnym grubodziobem. Ptak bronił się do końca przed jej atakami, aż wreszcie uległ jej ostrym szponom.
Ta prawdziwa karliczka wśród naszych sów preferuje lasy iglaste i mieszane ze starymi drzewostanami. Stąd pewnie tak chętnie wybrała na ostroję Lasy Wierzchosławickie, gdzie dominuje sosna, ale nie brak też starych, dorodnych dębów. Wśród ornitologów, specjalizujących się w obserwacji sów nazywana bywa „sową dla leniwych”, właśnie dla tej przyczyny, że nie trzeba się dla jej obserwacji wybierać nocami na skraj lasu. Wystarczy raz zapamiętać jej „sowie drzewo” i tam na nią czekać za dnia albo tuż przed zmierzchem…
Zygmunt Szych