Cracovia wygrała mecz piątej kolejki ekstraklasy. To sensacja, bo Pasy pokonały Jagiellonię Białystok i to na jej własnym stadionie. Wynik meczu – 2:4 dla krakowskiej drużyny.
Cracovia pokazała w sobotę, że ma pomysł na grę w Jagiellonią na jej stadionie i drugi raz w tym roku wywiozła z Białegostoku trzy punkty. Gospodarze, mimo roszad w składzie wyglądali tak, jakby mocno nadszarpnęły ich siły mecze w europejskich pucharach.
Aż cztery gole padły już w pierwszej połowie. Bardzo szybko prowadzenie objęli goście; w 3. min obrońcy Jagiellonii zagapili się przy wyrzucie piłki przez Cracovię z autu i Benjamin Kallman bez problemu z bliska pokonał Sławomira Abramowicza. Gospodarze od razu ruszyli do odrabiania strat. W 11. min Lamine Diaby-Fadiga minimalnie przestrzelił głową, po dobrym dośrodkowaniu Mikiego Villara. Ale już w kolejnej akcji francuski napastnik trafił do siatki. W polu karnym zdołał przyjąć piłkę, ustawił się do strzału i trafił w długi róg bramki Cracovii.
W tej fazie meczu Jagiellonia przeważała; aktywny był debiutant Darko Churlinov. W 17. min nowy skrzydłowy białostoczan strzelił z linii pola karnego, Henrich Ravas zdołał to uderzenie obronić. W 26. min Macedończyk zaliczył pierwszą asystę w Jagiellonii, a – po pięknej akcji i kilku podaniach z pierwszej piłki – gola zdobył Jarosław Kubicki. Gospodarze niedługo cieszyli się prowadzeniem, bo w 30. min po rzucie rożnym odbita od słupka piłka trafiła do Jakuba Jugasa, który płaskim strzałem z pola karnego wyrównał.
W ostatnim kwadransie tej połowy Jagiellonia osłabła, być może wpływ na grę jej piłkarzy miała też temperatura powietrza, przekraczająca 30 stopni Celsjusza. Przeważała Cracovia i miała kilka doskonałych sytuacji, by objąć prowadzenie. Mick van Buren jednak nie potrafił pokonać Abramowicza, m.in. niecelnie uderzył głową z kilku metrów. Tuż przed przerwą goście nie zdołali też wykorzystać kontry trzech na dwóch.
Już na początku drugiej połowy Cracovia powinna objąć prowadzenie, ale Kallman nie trafił z kilku metrów, po dośrodkowaniu Davida Kristjana Olafssona. W odpowiedzi strzału z dystansu próbował Nene, ale również niecelnie.
W 53. min Kallman zdobył swoją drugą bramkę w meczu. Jak przy pierwszym golu dla gości, akcja znowu zaczęła się od wrzutu z autu, piłkę przedłużył głową van Buren, a Fin – również strzałem głową – pokonał Abramowicza. Kilka minut później Kallman zmarnował kolejną znakomita sytuację; tym razem jego strzał obronił bramkarz Jagiellonii.
Goście zaczęli bronić znakomitego wyniku już całym zespołem. Jagiellonia długo utrzymywała się przy piłce, ale grała zbyt wolno i schematycznie, by stwarzać dobre sytuacje bramkowe. Strzelali Afimico Pululu i Jesus Imaz, ale albo w obrońców Cracovii, albo niecelnie.
W 89. min wyrównać mógł Taras Romanczuk, ale i on nie trafił, uderzając z pola karnego Cracovii. W doliczonym czasie – po stracie piłki przez Jagiellonię w ataku pozycyjnym – sytuację sam na sam wykorzystał Mateusz Bochnak i podwyższył wygraną krakowian.
Jagiellonia Białystok – Cracovia Kraków 2:4 (2:2)
Bramki: 0:1 Benjamin Kallman (3), 1:1 Lamine Diaby-Fadiga (12), 2:1 Jarosław Kubicki (26), 2:2 Jakub Jugas (30), 2:3 Benjamin Kallman (53-głową), 2:4 Mateusz Bochnak (90+4).
Żółte kartki – Jagiellonia Białystok: Joao Moutinho. Cracovia Kraków: Filip Rózga, Jani Atanasov.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 17 078.
Jagiellonia Białystok: Sławomir Abramowicz – Michal Sacek (76. Aurelien Nguiamba), Adrian Dieguez, Jetmir Halili, Joao Moutinho – Miki Villar, Nene (67. Tomas Silva), Taras Romanczuk, Darko Churlinov (67. Kristoffer Hansen) – Jarosław Kubicki (57. Jesus Imaz), Lamine Diaby-Fadiga (56. Afimico Pululu).
Cracovia Kraków: Henrich Ravas – Jakub Jugas, Arttu Hoskonen, Virgil Ghita – Otar Kakabadze, Patryk Sokołowski (60. Amir Al-Ammari), Mikkel Maigaard (60. Jani Atanasov), Filip Rózga (80. Patryk Janasik), David Kristjan Olafsson – Mick van Buren (80. Mateusz Bochnak), Benjamin Kallman (68. Michał Rakoczy).
Po meczu Jagiellonia – Cracovia (2:4) powiedzieli:
Dawid Kroczek (trener Cracovii Kraków): „Gratuluję drużynie i sztabowi zdobycia trzech punktów. Zdawaliśmy sobie sprawę, że przyjechaliśmy na bardzo wymagający teren, do obecnego mistrza Polski. Nie jest łatwo wygrać w Białymstoku, my to zrealizowaliśmy. Myślę, że po strzeleniu bramki zagraliśmy zbyt zachowawczo, straciliśmy trochę takiej intensywności, wiary w to, że możemy strzelić kolejnego gola i to się skończyło sytuacją, w której przegrywaliśmy 1:2. Ale bardzo ważne dla nas było to, że się potrafiliśmy podnieść, doprowadzić do wyrównania, strzelić jedną bramkę więcej i w końcówce spotkania strzelić bramkę na 4:2.
– Zdajemy sobie sprawę, że to początek sezonu i nadal musimy być skupieni na tym, co robimy. W szczególności dwa ostatnie mecze nie mogą nas uśpić, a motywować do tego, że warto trzymać poziom, który sobie założyliśmy i przede wszystkim dążyć do tego, by w każdym kolejnym spotkaniu zdobyć trzy punkty”.
Adrian Siemieniec (trener Jagiellonii Białystok): „Gratuluję gościom zwycięstwa, dziękuję naszym kibicom za doping i wsparcie. Na pewno jesteśmy bardzo rozczarowani nie tylko porażką, ale i jej rozmiarami. Zbyt łatwo straciliśmy pierwszą bramkę, mimo tego przejęliśmy kontrolę nad spotkaniem i ten mecz był z naszej strony taki, jak bym chciał, żeby te spotkania wyglądały. Dominowaliśmy i ten dobry fragment skończył się dla nas odwróceniem tego prowadzenia Cracovii. Ale za szybko straciliśmy drugą bramkę i ten mecz wrócił do momentu, w którym Cracovia chciała się znajdować, czyli otwarty wynik i kontrola spotkania poprzez swój szybki atak i szukanie szans przy stałych fragmentach. I tak też te bramki padały. Trudno jest wygrać spotkanie, jeśli traci się cztery gole i nad tym na pewno musimy się pochylić. Przegraliśmy, musimy to zaakceptować, już nic nie zmienimy. Musimy patrzeć co jest przed nami, zregenerować się, popracować i przygotowywać do starcia z Ajaxem”.
(PAP)