Szachowanie Szychem. W poszukiwaniu straconego fotela

IlustrowanyKurierCodzienny

Człowiek w epoce pandemii miewa rozmaite zachcianki. Weźmy, dla przykładu, takiego mnie.Taki ja zapragnąłem „wejść w posiadanie drogą kupna” nowego fotela do biurka, licząc się z tym, że ten paskudny „lokdałn” który niechybnie ogłoszą każe mi nie wyłazić z domu i jeszcze dłużej siedzieć przed komputerem. W dodatku stary fotel do tego stopnia się zestarzał, że uległ rozsypce. Dosłownie!

- reklama -
Ad image

Udałem się zatem do pewnego dużego sklepu międzynarodowej (!) sieci takich sklepów, gdzie oprócz pajaców i krasnali robiących za święte mikołaje, sztucznych choinek, reniferów z saniami ze szklanych rurek i tym podobnych ozdób choinkowych z przeznaczeniem na bliskie już Boże Narodzenie – handlowano także krzesłami i fotelami biurowymi.

- REKLAMA -

Moje wprawne oko trafiło na model jaki wydał mi się najbardziej stosowny. Na wszelki wypadek przymierzyłem fotel do swojego, hm… siedzenia i wyszło mi na to, że taki akurat chciałbym posiadać u siebie na stałe. Był on tak ciekawie skonstruowany, że w razie czego można by się było na nim nawet zdrzemnąć, nie wyłączając komputera, bo biedactwa podobno, jak gdzieś wyczytałem, stresują się, kiedy je wyłączać.

- Advertisement -

Udałem się do kasy i wytłumaczyłem szczegółowo na jaki model mam chrapkę. Kasjer zasięgnął porad w specjalnym katalogu.

– Niestety – wyraził ubolewania – nie mamy tego akurat fotela na magazynie.

– A nie mógłbym zakupić i wziąć ten, który jest eksponowany?

Był to chytry zabieg z mojej strony, wiedziałam bowiem że „na magazynie” dostanę fotel w częściach, co oznaczać będzie dla mnie akurat katusze przy jego składaniu A tu miałbym wszystko gotowe, podane jak na tacy.

– Nie – padła stanowcza odpowiedź Kasjera – to niemożliwe.

-Dlaczego? – zaciekawiłem się.

– Bo sprzedajemy tylko modele zapakowane fabrycznie. A takich nie mamy na magazynie.

– Kiedy będą?

– Jak zamówimy ,to za jakieś dwa tygodnie.

Model wystawiony na sprzedaż został więc w sklepie, należącym do międzynarodowej (!) sieci, a ja, jak nie przymierzając ten Proust od powieści „W poszukiwaniu straconego czasu” udałem się w miasto, w poszukiwaniu straconego fotela.

Nie musiałem błądzić daleko. Mniej więcej kilometr od tej sieci trafiłem na sklep m.in. z takimi artykułami. Na pierwszy, ale także na drugi i trzeci rzut okiem wydało mi się podejrzane, że wśród mebli, foteli i innych akcesoriów brakuje świętych mikołajów i sztucznych choinek.

Znalazłem upragniony fotel i przywiozłem go pod kasę.

– Mogę go zabrać ot tak, jak stoi? Mam tu niedaleko samochód. Zmieści się.

– Oczywiście! – ucieszyła się Kasjerka.

– … pytam, bo w poprzednim sklepie, należącym do międzynarodowej (!) sieci) było to niedozwolone.

Zapłaciłem i czym prędzej czmychnąłem ze sklepu, z gotowym do zasiadania, złożonym fotelem, a nie takim w częściach.

Byliśmy oboje szczęśliwi. Ja- że nie muszę kombinować, jak mam to złożyć i ona, że sprzedała towar.

A tamten sklep, którego już więcej nie odwiedzę, czeka pewnie teraz na dostawę „mojego” fotela…

Udostępnij ten artykuł
Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *