Mistrzostwa Świata w Katarze już za nami. Do kraju wróciło trzech sędziów na czele z Szymonem Marciniakiem, którzy mieli duży udział w finałowym spotkaniu na Mundialu. Polscy arbitrzy pokazali się z świetnej strony dlatego nie dziwi ich huczne przywitanie.
Szymon Marciniak jako pierwszy polski sędzia w historii miał okazję być arbitrem głównym finału Mistrzostw Świata. W Katarze oprócz zawodników Argentyny i Francjii to Marciniak był czołową postacią na murawie boiska. Mimo, że to Leo Messi i spółka cieszy się z wygranego spotkania to w Polsce duma jest ogromna. Wszystko za sprawą trzech polskich sędziów. W końcu Marciniak nie był w finale osamotniony.
Pomagali mu Paweł Sokolnicki, Tomasz Kwiatkowski i Tomasz Listkiewicz, który niczym swoj ojciec Michał zapisał się na kartach sędziowskich podczas Mistrzostw Świata. Polacy wrócili już do kraju, a na lotnisku czekało na nich grono dziennikarzy oraz kibiców. Później nastąpiło spotkanie z prezesem PZPN Cezarym Kuleszą.
– Dzisiaj można powiedzieć, że sięgnęliśmy szklanego sufitu, ale jest jeszcze parę rzeczy do zrobienia. Mogę powiedzieć, że po meczu Massimo Busacca (szef Departamentu Sędziowskiego FIFA) się zaśmiał, stał z nami bardzo wzruszony i powiedział, że gdyby był mną, to zorganizowałby konferencję i zakończyłby karierę – mówił na lotnisku polski sędzia.
Jakie plany na najbliższe lata?
– Jest jeszcze parę pięknych finałów w klubowych rozgrywkach, także spokojnie oczywiście podchodzimy do tego. Trzeba utrzymać formę, żeby było zdrowie, bo to też troszeczkę nam zabrało czasu i fajnych meczów. Ale na razie troszeczkę odpoczynku i za chwilę wracamy, bo ja nie umiem usiedzieć na tyłku – skwitował Marciniak.
Oczywiście na szyjach polskich sędziów nie mogło zabraknąć medali, które otrzymali po spotkaniu finałowym.
Polski arbiter wróci do pracy ligowej już końcem stycznia gdy wybiegnie ma murawę PKO BP Esktraklasy sędziować spotkanie pomiędzy Miedzią Legnica, a Radomiakiem Radom.
fot. twitter.com/PZPN
