Ile gotówki trzeba mieć w domu? Dlaczego warto zgromadzić niewielkie zapasy żywności i wody? Jak długo trzeba będzie przetrwać bez pomocy państwa w sytuacjach kryzysowych czy blackoutu? Czy w razie cyberataku oszczędności w bankach będą zagrożone? Na te i podobne pytania odpowiadali eksperci podczas warsztatów „Zabezpiecz swoje pieniądze na wypadek wojny!”.
Ponad 700 osób uczestniczyło w warsztatach zorganizowanych w piątek, 29 maja 2025 roku w Auditorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Było to już drugie spotkanie w ramach cyklu „Bądź gotów”, którego celem jest dostarczenie mieszkańcom jak najszerszej wiedzy o potencjalnych zagrożeniach i sposobach przygotowania się na skutki tych zagrożeń. Ubiegłoroczny I Ogólnopolski Kongres „System Obrony Rzeczypospolitej. Bezpieczna Polska i Obywatele” zgromadził ponad 2 tysiące ludzi. Wtedy w Centrum Targowo-Konferencyjnym Expo Kraków wojskowi, politycy, urzędnicy, naukowcy debatowali o tym, jak nasz kraj przygotowany jest na gigantyczne wyzwania i zagrożenia. Teraz skupiono się na informacjach niezbędnych dla mieszkańców.
– Żyjemy w czasach realnego zagrożenia, kiedy nie możemy już spać spokojnie i myśleć, jakoś to będzie. Jesteśmy tu po to, żeby wspólnie zadbać o nasze bezpieczeństwo, by czerpać wiedzę od naszych ekspertów – mówił na początku warsztatów Kazimierz Barczyk, przewodniczący Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Małopolski, które zorganizowało warsztaty „Zabezpiecz swoje pieniądze na wypadek wojny!” i cykl „Bądź gotów”. – To cykl przygotowujący mieszkańców Krakowa na wypadek awarii, klęski żywiołowej, nie daj Boże wojny. Liczny udział potwierdza, jak bardzo ta inicjatywa jest potrzebna – podkreślał Kazimierz Barczyk.
– Rozmawiamy o sprawach, o których do tej pory nie mówiono. Dziś wszędzie można znaleźć informacje, ale w niektórych dziedzinach niełatwo stwierdzić, co jest faktem, a co mitem. To dlatego zaprosiliśmy ekspertów, którzy powiedzą nam, jak to może wyglądać i czego możemy się spodziewać w sytuacji zagrożenia – dodał Jakub Kosek, przewodniczący Rady Miasta Krakowa, które jest współorganizatorem projektu „Bądź gotów”.
Zagrożenie nie tylko wojną
Marek Budzisz, analityk i strateg z Strategy&Future, zwracał uwagę, że teraz często mówi się o zagrożeniach wojną, tymczasem już mamy do czynienia z równie niebezpiecznymi sytuacjami, które nie mają charakteru konfliktu zbrojnego. – Wojna może się do nas zbliżać, trwa to jakiś czas, blackout jest natychmiast, z zaskoczenia – mówił Marek Budzisz. – Mieliśmy nie tak dawno blackuot w Hiszpanii i Francji. Ten hiszpański był zbiegiem okoliczności, we Francji doszło do sabotażu. którego celem było zakłócenie uroczystości zakończenia festiwalu filmowego w Cannes. Jeżeli ktoś rozpocznie tego typu działanie na większą skalę albo wykorzysta zjawiska blokujące systemy energetyczne, to naprawdę będziemy mieć problemy – przekonywał ekspert.
Jakie? Maszty telefonii mają swoje dodatkowe baterie, ale wystarczą one na 2 godziny, więc po tym czasie zerwana zostaje łączność. Na stacjach benzynowych pompy w dystrybutorach działają na prąd, więc jak go nie ma, nie można zatankować samochodu. W sklepach nie działają kasy fiskalne, a jedzenie z odmrożonych zamrażarek trzeba wyrzucić. Nie ma gdzie kupić nawet chleba, za to zaczynają grasować bandy złodziei. Nie działają bankomaty, więc wypłacenie pieniędzy jest niemożliwe. – W Hiszpanii po blackoucie uruchomił się czarny rynek, zapałki sprzedawano za ceny wielokrotnie wyższe niż w normalnych warunkach – przypominał Marek Budzisz. I przypominał także, że w 2021 roku Brytyjczycy testowali, jak szybko można wyjść z takiego kryzysu. – Okazało się, że potrzebny jest tydzień na przywrócenie funkcjonowania wszystkich systemów, w niektórych obszarach nawet dwa tygodnie. Państwo w sytuacji kryzysowej zawsze na chwilę się zacina. Finowie mówią o 3 dniach, Szwedzi o tygodniu, Brytyjczycy o 2 tygodniach – wyliczał ekspert Strategy&Future. – I każdy musi myśleć, jak przetrwać ten czas, kiedy państwo nie działa przez chwilę i być na to przygotowanym – apelował.
Generał Mieczysław Bieniek, doradca ministra obrony narodowej, tłumaczył jak wielkim zagrożeniem jest wojna hybrydowa i dezinformacja. – Zagrożenie hybrydowe ma wiele aspektów. To nie tylko wróg naszych finansów, ale także wpływ na wybory. Cyberprzesztrzeń i głupota ludzka nie znają granic, dlatego walka z cyberprzestępcami jest tak trudna, ale i bardzo ważna – mówił gen. Bieniek. Podkreślał, jak bardzo potrzebna jest edukacja całego społeczeństwa, bo mało kto dziś wie choćby to, jaki jest sygnał dźwiękowy alarmu przeciwlotniczego, a jaki odwołuje ten alarm.
Czy nasze pieniądze są bezpieczne? Tylko bez paniki
Najwięcej pytań zadawanych podczas warsztatów dotyczyło bezpieczeństwa naszych pieniędzy. Wszyscy eksperci zgodnie podkreślali, że najważniejsze jest to, by nie ulegać panice, że to ona może doprowadzić do zablokowania i wywrócenia systemu bankowego.
– Polski system bankowy jest bezpieczny. Nawet jeśli będzie jakiś cyberatak, to banki są na to odporne – zapewniał Mariusz Kumorek, wiceprezes Krakowskiego Banku Spółdzielczego. Zwracał przy tym uwagę, że każdy bank ma ograniczoną ilość gotówki, więc gdyby nagle wszyscy chcieli wybrać swoje pieniądze, to tej gotówki po prostu zabraknie. – Po wybuchu wojny w Ukrainie ludzie masowo wybierali pieniądze. Pod dwóch, trzech tygodniach sytuacja się unormowała i ci sami ludzie wpłacali wybrane wcześniej pieniądze – przypominał Mariusz Kumorek. Ale zaznaczał, że część osób pieniądze straciła, inni je zgubili, a jeszcze inni zostali okradzeni.
Tomasz Łazarski, prezes Małopolskiego Banku Spółdzielczego, tłumaczył, że obecne czasy wcale nie są wyjątkowe, jeśli chodzi o zagrożenia. – Małopolski Bank Spółdzielczy przetrwał II wojnę światową, przetrwały ją także środki naszych klientów, bank przetrwał czasy PRL, zmiany ustrojowe, kryzysy gospodarcze. Nie tak dawno mieliśmy do czynienia z pandemią Cocvid – wyliczał prezes Łazarski. – Banki musiały błyskawicznie dostosować się do nowych warunków i udowodniły, że są odporne na wstrząsy i gotowe do wprowadzania nowych rozwiązań.. W sytuacjach ekstremalnych nasz system stanął na wysokości zadania – podkreślał.
II wojnę światową przetrwał także Bank Gospodarstwa Krajowego, który – jak przypomniał obecny wiceprezes tego banku Maciej Kliś – zabezpieczył wtedy ważną część struktury majątku państwowego. A w najnowszych czasach BGK służył ogromnym wsparciem podczas pandemii koronawirusa.
A jeśli wybuchnie wojna…
A co stanie się z naszymi pieniędzmi, jeśli dojdzie do wojny? Jacek Bartosiak ze Strategy&Future uspokajał, że nie będzie aż tak źle, jak się nam wydaje. – Jest ogromna różnica między współczesnością a wrześniem 1939 roku. Przede wszystkim przez globalizację i powiązania z Unią Europejską, więc ryzyka związane z wojną będą zarządzane w Europie – argumentował. – Jego zdaniem duży problem byłby wtedy, gdyby ataki na naszą infrastrukturę były duże, a państwo sobie z tym nie radziło. A najgorszym scenariuszem dla naszych pieniędzy byłaby okupacja Warszawy przez agresora i ucieczka rządu z kraju. – Jeśli jednak państwo się obroni, rząd będzie w Warszawie, banki będą działać, będzie działać Narodowy Bank Polski, by w razie potrzeby drukować pieniądze, to dewaluacja złotówki nie będzie aż tak duża, jak na warunki wojenne. Według symulacji byłoby to nie więcej niż 35 proc. utraty wartości, maksymalnie do 55 proc. – mówił Jacek Bartosiak.
A może skuteczną obroną przed tym będzie lokowanie oszczędności poza granicami kraju… – Robią to inni, my też to powinniśmy robić – radził prof. nadzw. Wiesław Gumuła, były dyrektor Oddziału Okręgowego NBP, ekspert w dziedzinie stabilności finansowej i roli banku centralnego. Podkreślał, że takie zachowanie nie będzie uznane za niepatriotyczne, ale źle byłoby, gdy nastąpił masowy odpływ pieniądza z Polski do innych państw. Dariusz Marcjasz, dyrektor wykonawczy Euronetu, ekspert od systemów płatniczych, gotówki i bezpieczeństwa kart w ekstremalnych warunkach, radził, by oszczędzać w różnych krajach, w kilku bankach i takich, które mają oddziały gotówkowe. Jacek Bartosiak zwracał uwagę, że przy lokowaniu oszczędności za granicą na wypadek wojny lub innego zagrożenia ważny jest szybko dostęp do pieniędzy, więc inwestowanie w zagraniczne nieruchomości nie jest raczej dla tych, którzy z tak ulokowanego kapitału będą musieli natychmiast skorzystać.
Gotówka w domu musi być
A natychmiastowy dostęp do pieniędzy gwarantuje tylko gotówka. – Jeszcze dwa, trzy lata temu kraje skandynawskie dążyły do 100-proc. transakcji bezgotówkowych. Teraz banki w tych państwach muszą zabezpieczać odpowiednią ilość gotówki – przyznał Dariusz Marcjasz z Euronetu. Zainteresowanie gotówką rośnie w sytuacjach zagrożenia. Każdego roku Polacy wypłacają z bankomatów w sumie 400 mld złotych, czyli ok. miliarda dziennie. Jak podał Dariusz Marcjasz, podczas pandemii koronawirusa w rekordowym dniu z bankomatów wyjęto 6 mld zł, a rekord związany z wojną w Ukrainie, to 12,5 mld zł.
Eksperci są jednak zgodni, że trzeba mieć w domu pewien zapas gotówki na wypadek jej braku w bankomatach i bankach. Ile? – Tyle, ile dana rodzina potrzebuje na miesiąc – radził Jacek Bartosiak – W niektórych to będzie 3 tysiące, w innych 5, a w innych 10 tysięcy. Każda rodzina ma inne potrzeby – mówił Jacek Bartosiak. – 1,5 tys. złotych na tydzień dla trzyosobowej rodziny powinno wystarczyć – zaznaczał gen. Mieczysław Bieniek. Według Mariusza Kumorka z Krakowskiego Banku Spółdzielczego w domu trzeba mieć gotówkę na okres od 7 do 10 dni. Z kolei Tomasz Łazarski z Małopolskiego Banku Spółdzielczego radził, by mieć w domu gotówkę w wysokości połowy miesięcznego budżetu domowego. Co ważne – banknoty powinny być raczej w niskich nominałach. Warto mieć także gotówkę w obcych walutach, można też mieć złoto, ale w małych porcjach.
Nie tylko pieniądze
– Musimy być też przygotowani, żeby jakiś czas przeżyć bez pieniędzy – apelował Marek Budzisz. Trzeba zgromadzić żywność i wodę na tydzień, dwa tygodnie. Każdy sam powinien wyliczyć, ile czego potrzebuje, by przetrwać pierwsze dni – mówił ekspert Strategy&Future.
– Wracamy do plecaków ewakuacyjnych z zapasem żywności, lekarstwami, podstawowymi rzeczami, kopiami dokumentów. Taki plecak powinien być gotowy na wypadek, gdy konieczne było natychmiastowe opuszczenie miejsca zamieszkania – podkreślał gen. Bieniek.
– Doradzałbym też zabezpieczyć swoje prawa własności – roztropnie jest teraz zeskanować akty własności, ważne dokumenty, karty chorobowe i mieć je zgrane na pendrivie, który możemy ze sobą zabrać – dodał Jacek Bartosiak.
– Do plecaka warto zabrać także kilka zdjęć rodzinnych, a pod miastem mieć pół hektara własnej ziemi, na której można coś uprawiać – radził jeszcze prof. Gumuła.
Grzegorz Skowron (Agencja Informacyjna GEG)
Fot. Artur Gawle

















