W naszych cyklach przyrodniczo-krajoznawczych kilka razy w wakacje zabieramy was m.in. do lasów Lasów Wierzchosławicko-Radłowskich, a konkretnie nad stawy słynne, nie tylko w naszych regionie, z hodowli karpia. Dziś kolejny odcinek naszej fotoopowieści. Na zdjęciach łabędzie rodzina, często tu widywany orzeł bielik i dwa największe stawy z Niwką i Radłowem w tle (błękitne akweny).
Śródleśne stawy hodowlane w Lasach Wierzchosławicko-Radłowskich przyciągają amatorów nielegalnych połowów.”Kłusole”, jak ich nazywają leśnicy (hodowlą ryb zajmuje się tu nadleśnictwo w Dąbrowie Tarnowskiej) działają pojedynczo albo w zorganizowanych grupach.
Ci pierwsi, to tak zwani „małorolni”: zadowalają się złowieniem kilku karpi na własny użytek. Ci drudzy działają często na zlecenie i wyłapują tzw. kroczki, małe sztuki którymi ktoś chce zarybić swój staw. Odławiają też dorosłe ryby w większych ilościach i sprzedają do sklepów…
Oczywiście, leśnicy nie pozostają bierni wobec takiego procederu. Stosowane są zasadzki na kłusowników, prowadzone wspólnie z policją i strażą leśną patrole. Jeden z leśników tak wspomina taki patrol:
– Wybrałem się na Błotnicę, gdzie często łowią „małorolni”. Kiedy dochodziłem do grobli, zauważyłem, że stoi tam samochód osobowy. Byłem przekonany, że to kłusownicy…
Jakież było jego zdziwienie, gdy podszedł bliżej i zobaczył oparte o kierownicę nagie damskie nogi.
– A więc to jednak nie byli kłusownicy. Odszedłem dyskretnie na bok, dając im czas na ogarnięcie się. Byli mocno speszeni, nie spodziewali się, że ktoś ich tu nakryje na miłosnych igraszkach. Musiałem ich przepędzić, na groblę nie wolno wchodzić, a co dopiero wjeżdżać samochodem. Ubrali się pospiesznie i odjechali. Pewnie już tu, w takim charakterze, nie wrócą…
A w następnym odcinku o tym, że karp też ma swój rozum!
Zapraszamy także na wirtualny spacer po Lasach Wierzchosławickich
