Na rolników, którzy sprzedawali swoje produkty na giełdach rolnych, czeka niespodzianka. Place hurtowe są zamknięte.
– Zobaczyłem karteczkę, że handlu nie ma, a na samochodzie worki z cebulą i ziemniakami. Co było robić? Przejechałem kilka osiedli i nawołując mieszkańców do kupna udało mi się sprzedać cały towar. Normalnie na giełdzie sprzedaję tyle towaru w dwa dni. Dziś zajęło mi to kilka godzin – mówi jeden z rolników, którego spotkaliśmy z towarem na Azorach.
Giełdy rolne to miejsce, gdzie zaopatrują się mniejsze sklepy spożywczo-warzywne.
Zdaniem naszego rozmówcy już wkrótce w popularnych „warzywniakach” czy „zieleniakach” może zabraknąć towaru.